Podsumowanie kolejnej edycji konkursu Złota Strona Emitenta skłania – jak co roku – do wielu refleksji. Najważniejsze z nich dotyczą porównania kierunków i tempa ewolucji komunikacji internetowej w Polsce i na świecie. Konkluzja pesymistyczna jest taka, że nawet najlepsze polskie spółki mocno odstają od standardów międzynarodowych. Optymizmem napawa fakt, że mamy się od kogo uczyć, że są ciekawe wzorce do naśladowania.
Spółki w wyszukiwarkach
Przy okazji konkursu obejmującego wszystkie 854 notowane spółki część stron internetowych emitentów przeanalizowana została także z perspektywy inwestora zagranicznego. Do badania wybranych zostało 61 spółek krajowych o największej kapitalizacji, czyli każda z nich potencjalnie jest w obszarze zainteresowania inwestora zagranicznego. Czy w takim razie inwestor zagraniczny może się nimi zainteresować na podstawie strony internetowej? Czy zawartość i sposób prezentacji treści korespondują ze standardami przyjętymi na rynkach zagranicznych? Niestety, z przykrością muszę stwierdzić, że nawet najlepsze strony internetowe polskich spółek nie zachwycają na tle ich zachodnich odpowiedników. I ten brak zachwytu dotyczy praktycznie każdego obszaru: pozycjonowania, technologii, nawigacji, grafiki, zawartości i formy prezentacji czy wreszcie komunikacji.
W „polskiej wersji" oceny spółki wypadły bardzo dobrze w odniesieniu do kryteriów związanych z dotarciem do strony internetowej, jak pozycjonowanie czy dostępność stron. Ale jeśli wpiszemy do wyszukiwarki frazy używane przez analityków w języku angielskim (np. nazwa sektora + Poland), to nawet największe tuzy naszej giełdy są nie do odnalezienia. A przecież w dzisiejszym świecie jeśli spółki nie ma w wyszukiwarce, to tak jakby nie było jej w ogóle. Zagraniczny inwestor, jeśli nie uzyska dodatkowych instrukcji, aby trafić na taką stronę (np. nazwa spółki), w najbardziej intuicyjny sposób tego zrobić nie może.
Technologicznie strony internetowe największych polskich spółek są przyzwoite, ale widać wyraźnie, że są przynajmniej jeden krok za rozwiązaniami stosowanymi na rynkach rozwiniętych. Takie nowinki, jak strona responsywna, tj. dostosowująca się rozmiarem i układem do używanego medium (PC, tabletu, smartfona), bez istotnego uszczerbku dla wygody korzystania, czy singlepage – www jako jedna ciągła strona, gdzie nawigacja pozioma lub pionowa polega na „przewijaniu" treści, stosowane są bardzo rzadko.
Z graficznego punktu widzenia widać wyraźnie dwa trendy: stron tytułowych skomponowanych przez kilka zdjęć/grafik lub prezentowania na stronie tytułowej dużych, wyrazistych obrazów, stanowiących jeden kluczowy przekaz, które są tłem dla całości strony. W obu przypadkach mamy do czynienia z odejściem od „przycisków" nawigacji o takim wyglądzie, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni. Trudno przewidzieć, które z tych podejść zdobędzie większą popularność i może tym należy tłumaczyć pewną konserwatywność graficzną polskich spółek.