Jak łatwo się domyślić, sytuacja ta dla wielu inwestorów nie jest komfortowa, jednakże konieczne jest przystosowanie się do działania na rynku także w takich warunkach. Należy w tym wypadku nakreślić możliwe scenariusze, które mogą być realizowane przez dwa najważniejsze podmioty, czyli Europejski Bank Centralny oraz amerykańską Rezerwę Federalną. Szczególnie że w ostatnim czasie instytucje te lubią zaskakiwać rynki swoimi decyzjami. Listopadowa decyzja ECB o obniżeniu stopy depozytowej wielu wprawiła w osłupienie, niewiele mniejszym zaskoczeniem dla inwestorów był brak ograniczania programu luzowania ilościowego przez FED.
Niepewność dotycząca kierunków działań Europejskiego Banku Centralnego wzmaga się w ostatnim czasie ze względu na niejednorodny przekaz, który otrzymujemy od poszczególnych członków jego zarządu. Z jednej strony Mario Draghi – prezes EBC – powiedział w zeszłym tygodniu, iż nie ukazały się żadne nowe informacje, które mogłyby prowadzić do obniżki stopy depozytowej do ujemnych poziomów. Z drugiej Jorg Assmussen twierdził, iż ujemna stopa depozytowa jest prawdopodobnym rozwiązaniem, które było rozważane przez EBC. Warto w tym kontekście zwrócić uwagę na piątkowy odczyt inflacji HICP ze strefy euro, który wyniósł 0,9 proc., nieznacznie przewyższając oczekiwania rynkowe. Taki poziom wzrostu cen pozostawia otwartą drogę do ewentualnej obniżki stóp przez ECB, jednak czyni to rozwiązanie mniej prawdopodobnym. W tej sytuacji, niezależnie od wyniku grudniowego posiedzenia, reakcja rynków może być znacząca, gdyż opinie dotyczące możliwego ruchu ze strony banku są mocno podzielone.
Nie bez znaczenia dla działań EBC może być także zaakceptowanie przez członków partii socjaldemokratycznej umowy koalicyjnej pomiędzy CDU oraz SPD, której politycy bardziej od Angeli Merkel powinni wspierać akomodacyjną politykę monetarną. Paradoksalnie, szczegóły porozumienia w sprawie nowej koalicji dotyczące polityki podatkowej oraz płacy minimalnej mogą mieć większe realne przełożenie na gospodarkę strefy euro niż obniżka stóp przez EBC. Niezwykle istotne będzie właśnie podniesienie minimalnej godzinowego wynagrodzenia w Niemczech, co w konsekwencji mogłoby doprowadzić do wytworzenia presji inflacyjnej w tym kraju, a w późniejszym terminie w całej strefie euro. Działania tego typu mogą się okazać bardziej skuteczne, gdyż powinny pozytywnie wpłynąć na wzrost konsumpcji w krótkim terminie, czego nie można powiedzieć o pozostających od wielu lat na historycznie niskim poziomie stopach procentowych.
Niejasna sytuacja dotyczy również dalszych działań Fed, który zaskoczył rynki nie wprowadzając ograniczania luzowania ilościowego na wrześniowym posiedzeniu. Następnie ze względu na „government shutdown" oczekiwania rynkowe co do powolnego wycofywania się z QE przesunęły się na marzec 2014. Jednakże po minutkach z ostatniego posiedzenia, gdzie Fed rozważał kroki, które powinny towarzyszyć obcięciu programu skupu aktywów, wydaje się, że droga do takiej decyzji już na grudniowym posiedzeniu ciągle jest otwarta. Kluczowe będą w tym kontekście listopadowe dane z rynku pracy oraz postępy w negocjacjach dotyczących limitu zadłużenia, które w połowie grudnia powinny być już w zaawansowanym stadium. Wiele zmieni się także po nowym roku, kiedy stery w Fed obejmie Janet Yallen, która w swoim wystąpieniu przed Komisją Bankowości w amerykańskim Senacie brzmiała jeszcze bardziej gołębio od Bena Bernanke, podkreślając, że obecnie nie ma wyznaczonych ram czasowych dla kontynuacji QE, gdyż program uzależniony jest od danych napływających na bieżąco z gospodarki. W jej opinii jednak podstawy wzrostu są ciągle rachityczne i całkowite wycofanie się z programu byłoby dużym ryzykiem. Widać obecnie, że droga do ograniczania programu QE już w grudniu jest otwarta, jednak prawdopodobieństwo takiego kroku nie jest duże. Pytanie też, czy takim krokom będzie towarzyszyła obniżka stopy od nadwyżki kapitałowej (ang. IOER) odpowiadającej europejskim stopom depozytowym, co miałoby pozwolić uniknąć podniesienia się rentowności amerykańskich obligacji jako konsekwencji ograniczania QE.
Sytuacja rynkowa na EURUSD dobrze oddaje obecnie wątpliwości, które pojawiają się odnośnie do dalszych kroków, które mogą zostać wykonane przez banki centralne i chociaż trudno przewidywać, co wydarzy się do końca roku, to w dłuższej perspektywie różnica pomiędzy politykami monetarnymi USA oraz strefy euro może się powiększać, co powinno znaleźć odzwierciedlenie w kursie EURUSD w 2014 roku.