Trwające wzrosty na GPW wywołane są moim zdaniem przez inwestorów kierujących się zasadą, że "gorzej już być nie może". Rzeczywiście reakcja RPP na wzrost cen była prawdopodobnie ostatnim już tego typu ruchem, zakładając, że od września inflacja zacznie maleć. Z drugiej jednak strony opóźnienia w prywatyzacji, sytuacja w rolnictwie, telekomunikacji, energetyce, PKP, wywołujące napięcia, które przekładają się na sytuacje w całej gospodarce, będą jeszcze przez długi czas wpływać zarówno na niedostateczne tempo wzrostu gospodarczego jak i wywoływać inflację. Tymczasem wyższe stopy procentowe mogą oznaczać możliwość rewizji założeń budżetowych, a to z kolei może dać opozycji pretekst do głosowania przeciw ustawie. Oczywiście byłby to poważny krok, do przeprowadzenia wcześniejszych wyborów. Do czasu debaty budżetowej powinniśmy mieć jednak do czynienia z poprawą nastrojów na WGPW, skutkującą wykreowaniem wzrostów w okolice historycznego szczytu. Skąd wypływa mój optymizm? Otóż sądzę, że po pierwsze, w USA mamy do czynienia z rozpoczęciem nowej fali wzrostowej będącej reakcją inwestorów na ustępowanie napięć inflacyjnych. Po wtóre negatywne wiadomości płynące ze strefy makroekonomii w naszym kraju są już zapewne odzwierciedlone w cenach akcji. Po trzecie występuje moim zdaniem zbyt duże niedowarzenie Polski w portfelach zagranicznych funduszy. W krótkim horyzoncie nie można jednak wykluczyć ostatniego powrotu indeksu w rejony 18 tys punktów, w celu stworzenia bazy charakterystycznej dla końcówek trendów spadkowych.
MARCIN PISKAŁA
Bank Przemysłowy S.A.