W Polsce emocje związane z wyborami prezydenckimi sięgały zenitu w trakcie kampanii poprzedzającej wybory, w związku z tym termin ich zakończenia był stosunkowo łatwy do przewidzenia. Natomiast w Stanach Zjednoczonych prawdziwe emocje rozgorzały dopiero po wyborach i (co gorsza) nikt tak na prawdę nie wie kiedy się zakończą. Mogłoby się wydawać, że wybór jednego z dwóch umiarkowanych kandydatów nie będzie aż tak nerwowo oczekiwany przez rynki finansowe. Tymczasem przedłużająca się niepewność co do tego kto będzie rezydował w Białym Domu, przyczyniła się do poważnych spadków głównych indeksów w USA. Następnie nadzieja na rozstrzygnięcie wyniku wyborów we wtorek do 23.00 polskiego czasu zdołała, po społu z dobrymi wynikami Vodafone Grup Plc, podnieść wartości DJIA i Nasdaq odpowiednio o 1,56% i 5,78%. Jak się jednak okazuje, nadal nie wiadomo (w momencie pisania tego komentarza) czy liberalnie nastawiony do gospodarki George Bush zostanie prezydentem. Gdyby tak się nie stało reakcja indeksów mogłaby wszystkich niemile zaskoczyć. Tymczasem przed nami prace Sejmu nad projektem budżetu przedstawionym w środę przez rząd. Pozytywnym sygnałem jest na pewno zapowiedź utrzymania deficytu ekonomicznego na poziomie 1,6%. Zwiększa to szansę na zaakceptowanie budżetu przez posłów Unii Wolności, których głosy będą w tym przypadku decydujące. Miejmy zatem nadzieję, że Sejm przyjmie propozycję budżetu razem z ustawami okołobudżetowymi.

Maciej Czajkowski

DM BOŚ S.A.