Natomiast raport o zmianie zatrudnienia w sektorze prywatnym (ADP) za kwiecień pokazał wzrost o 64 tyś., poprzednio było 106 tyś., a ekonomiści oczekiwali wzrostu na poziomie 100 tyś. Obydwa raporty były gorsze od prognoz jak i poprzednich odczytów, taki stan rzeczy może negatywnie rzutować na nastroje inwestorów przed piątkowym miesięcznym raportem z rynku pracy. Gdyby okazało się, że i ten raport będzie gorszy od oczekiwań to na dolarze powinniśmy zobaczyć kolejną fale jego deprecjacji. Walucie europejskiej pomagały dziś wszystkie publikowane raporty makro. Co prawda indeksy PMI (sektor produkcyjny) wzrosły mniej niż rynek tego oczekiwał, to jednak w stosunku do poprzednich odczytów każdy wzrósł. We Francji indeks wyniósł 53,9 pkt, w Niemczech 57 pkt, a w Euroalndzie 55,4 pkt. Dodatkowo Eurostat poinformował dziś, że stopa bezrobocia w strefie euro wyniosła w marcu 7.2%, co jest wartością zgodną z prognozami analityków. Wartość wskaźnika miesiąc wcześniej wyniosła 7,3%. Przed końcem sesji poznamy jeszcze zamówienia fabryczne w USA (prognoza 2%), co oznacza, że rynek prognozuje ożywienie w porównaniu z poprzednim miesiącem, kiedy wartość zamówień wzrosła o 1%. Wartość wyższa od oczekiwań będzie czynnikiem umacniającym dolara.
Na rynku złota kontynuowana jest wyprzedaż, widać, że na graczach z tego rynku nie mają znaczenia słabsze dane z USA dotyczące rynku pracy. Obecnie za uncję tego kruszcu zapłacić trzeba 667,70 dolarów. Gracze na rynku ropy oczekują na dane dotyczące stanu zapasów paliwowych w USA. Analitycy prognozują dalszy spadek ich wartości, w związku z mniejszymi możliwościami przerobowymi rafinerii.
O godzinie 15:15 zgodnie z notowaniami na rynku międzybankowym za jedno euro trzeba było zapłacić 1,3593 dolara.,
RYNEK KRAJOWY
Jeśli chodzi o rynek złotego, to nasza waluta wciąż pozostaje silna, a jej nieznaczne osłabienie wynika z aprecjacji dolara względem euro. Również w dalszej części dzisiejszego dnia o ruchu złotowych par walutowych decydować będzie sytuacja na parze EUR/USD. Resort finansów podał dzisiaj szacunki dotyczące inflacji konsumenckiej w kwietniu 2007 roku, wskazując na jej wzrost o 2,3% r/r. Według zapowiedzi przedstawicieli zarówno resortu finansów, jak i banku centralnego, w marcu miał nastąpić tegoroczny szczyt inflacji. Taka zapowiedź może trochę dziwić w sytuacji gdzie co rusz słychać głosy domagające się podwyżek płac, a sytuacja na rynku ropy (spadające zapasy, zbliżający się sezon turystyczny oraz huraganowy) jest mało optymistyczna.