Dodatkowo na korzyść polskiej waluty przemawiała informacja o tym, że agencja ratingowa Fitch podtrzymała długoterminowe ratingi zadłużenia zagranicznego i krajowego Polski. W ocenie analityków Fitch wiarygodność kredytową Polski wspiera m.in. zdywersyfikowana i szybko rozwijająca się gospodarka oraz poprawiające się wyniki budżetu. Doniesienia te nie pomogły jednak notowaniom złotego względem dolara. W drugiej połowie wczorajszej sesji na światowych rynkach obserwowaliśmy dynamiczne umocnienie amerykańskiej waluty. Kurs EUR/USD odnotował silny spadek. Aprecjacja dolara przełożyła się na wzrost kursu USD/PLN do poziomu 2,1700.
W kolejnych godzinach wahania kursu tej pary walutowej będą silnie uzależnione od zmian wartości euro względem dolara. Kurs EUR/PLN od dalszych spadków powinna powstrzymać bariera 3,3700, w związku z czym w dalszym ciągu będzie się on poruszał w obszarze konsolidacji 3,3700-3,4000. O wybiciu z tego kanału mogą zdecydować dane z Polski o inflacji konsumenckiej w maju. Zostaną one przedstawione w piątek. Jeśli okażą się wyższe od oczekiwań kurs EUR/PLN może odnotować spadek do poziomu 3,3500.
Ostatnie sesje na ryku walutowym charakteryzują się bardzo dużą zmiennością. Kurs EUR/USD waha się pomiędzy poziomami 1,54 a 1,58. Tak duży 400 punktowy zakres wahań wynika z dużej niepewności inwestorów co do przyszłej polityki monetarnej ECB oraz Fed. Ostatnio przedstawiciele tych dwóch instytucji coraz częściej wypowiadają się publicznie na aktualnej sytuacji makroekonomicznej. Niestety ich słowa nie są spójne i wyglądają raczej na próbę słownych interwencji mających na celu zatrzymanie deprecjacji amerykańskiej waluty.
Przykładem są dwa ostatnie wystąpienia szefa Europejskiego Banku Centralnego, który pod koniec minionego tygodnia zapowiedział możliwość podwyżek stóp procentowych w strefie euro. Jego słowa doprowadziły do szybkiego wzrostu kursu EUR/USD, na co Trichet zareagował we wczorajszej wypowiedzi, która była znacznie mniej "jastrzębia" niż poprzednia. Taki brak konsekwencji powoduje wspomniane wcześniej duże wahania na rynku i nie służy budowie autorytetu, jaki powinna mieć taka instytucja. Zapowiadana z kolei przez szefa Fed podwyżka kosztu pieniądza w USA, wydaje się być coraz mniej realna z powodu dużych spadków na giełdach. Jeśli Bernanke zdecydowałby się teraz na podwyżkę mógłby to być ostateczny cios dla rynku kapitałowego. Sytuacja w Stanach Zjednoczonych jest więc coraz bardziej niepokojąca i niestety nie ma z niej prostego wyjścia. Fed aby ratować sytuację musiał poświęcić albo dolara albo giełdę.
Tomasz Regulski