Przed zamknięciem

Aktualizacja: 27.02.2017 12:49 Publikacja: 11.06.2008 17:07

Skala spadku na dzisiejszej sesji nie jest szczególnie duża. Wczoraj rynek

zleciał mocniej. Niemniej to dziś osiągnęliśmy ważny punkt. Ceny

kontraktów, jak również wartość indeksu, zeszły pod poziom styczniowego

dołka. Ma to swoje znaczenie techniczne, ale ma także znaczenie czysto

praktyczne. W chwili zaliczania nowych minimów bessy, trwającej na

indeksie największych spółek od jesieni, żadna pozycja po długiej stronie

rynku nie przynosiła zysku. Trudno przypuszczać, by do tej chwili ktoś

trzymał i co kwartał rolował, "longa" otwartego w końcu czerwca 2006 roku

lub wcześniej. Zatem nie będzie błędem przyjęcie, że wszystkie aktualnie

otwarte pozycje pojawiły się nad poziomem wyznaczanym tuż po 15:00. To ma

swoje konsekwencje. Sprowadzając ceny tak nisko podaż zaczyna sprawdzać

wytrzymałość byczych portfeli. Jaka strata sprawi, że posiadacze długich

pozycji pękną? Obrotna styczniowego dołka w trakcie końcówki dzisiejszej

sesji wskazuje na to, że byczy duch jeszcze nie zginął. To dobra wiadomość

dla niedźwiedzi. Może to oznaczać, że spadek jeszcze potrwa. Aktywność

strony popytowej, a także wątpliwości części niedźwiedzi wskazują na brak

przekonania co do dalszej przeceny, a to raczej sprzyja utrzymaniu trendu.

Wątpliwości? Jakie mogą się pojawić wątpliwości skoro zaliczamy nowe

minima bessy? Po pierwsze, brak korekty. Ostatnie spadki nie są może

dynamiczne i nie wskazują na panikę, ale dokonują się systematycznie bez

wykreślania korekty. Ta jest wypatrywana, by choć wyjść po lepszej cenie.

Z tym może być kłopot, bo nawet niewielkie wzrosty szybko się tłumione.

Tylko czekać, aż w końcu próbujący zrezygnują, co dobije ceny. Inną

wątpliwością jest niska aktywność. Niewątpliwie trudno mówić dramacie

wyprzedaży akcji. Podaż sprowadza ceny niżej, bo widocznie popyt przestał

podtrzymywać rynek. Kto do tej pory systematycznie skupował akcje? OFE.

Widocznie aktywność "emerytów" zmalała, choć nie przypuszczam, by zakupy

zupełnie przerwano. Kto sprzedaje? Na zagranicę to nie wygląda, bo podaż

byłaby bezlitosna. Pozostają więc TFI i inwestorzy indywidualni, czyli w

sumie na jedno wychodzi. Spadek wycen funduszy ponownie wpływa na wielkość

umarzanych jednostek.

Gdzie nas ten spadek zaprowadzi? Nie będę zgadywać. Wydaje się, że

przecena zakończy się mocnym tąpnięciem podaży, choć być może już nie

takim jak w styczniu. Teraz papierów w przestraszonych rękach jest już

mniej, choć nadal mogą one jeszcze przeważać. Poczekajmy na krew. Gdy już

nie będzie szansy dla byków, będzie można myśleć o dołku. Dzisiejsze

końcowe odbicie to jeszcze nie TO.

Komentarze
Zamrożone decyzje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Co martwi ministra finansów?
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów