Wczoraj nieoficjalnie rozpoczął się sezon publikacji wyników finansowych w Stanach Zjednoczonych. Jak zwykle, sygnałem rozpoczęcia był raport aluminiowego giganta Alcoa. Tym razem spółka rozczarowała inwestorów. Wprawdzie zysk okazał się o 1c na akcję lepszy od prognoz, a sama spółka zapowiada, że wszystko idzie zgodnie z prognozami na cały rok, to rynek wyraził spadkiem ceny o 3,3 proc. rozczarowanie faktem, że przychody ze sprzedaży za I kw. były niższe od oczekiwań. Wspomniany spadek ceny pojawił się już po publikacji w ramach notowań posesyjnych. Był on jednocześnie kontynuacją osłabienia z regularnej sesji, które wynosiło 0,8 proc.
Co do całego rynku, to oczekuje się, że zyski spółek w I kw. wzrosły o 12,3 proc., przy przychodach większych o 6,5 proc. Te oczekiwania dotyczą spółek z indeksu S&P500. W przypadku trzydziestki średniej przemysłowej wyniki mają być nieco lepsze, gdzie zyski mają wzrosnąć o 13 proc., a przychody o 6,7 proc. Powyższe zmiany dotyczą wyników osiągniętych w I kw. ubiegłego roku.
Alcoa popsuła nastroje po sesji w USA. Jednak to nie jedyny czynnik, który obecnie wpływa negatywnie na rynki akcji. Spółka prawdzie działa osłabiająco na inne spółki branży, ale nastroje psują informacje z Japonii. Dziś rano miało miejsce kolejne trzęsienie ziemi. Tym razem jego siła wynosiła 6,3 stopni w skali Richtera i już nie wywołało alarmu tsunami. Wydaje się, że najważniejszą informacją było stwierdzenie, że skutki awarii w elektrowni atomowej Fukushima Daiichi mogą nawet przewyższyć te po wybuchu w Czarnobylu. To wpłynęło na pojawienie się fali awersji do ryzyka. Spadają ceny akcji i surowców oraz walut uznawanych za ryzykowne (także złotówki), a rosną wyceny choćby dolara.