Jeszcze w czwartek rano oczekiwania co do publikacji były umiarkowanie optymistyczne. Sądzono, że liczba etatów w sektorze prywatnym wzrosła o ok. 100 tys., a ogólnie w sektorze pozarolniczym (który zawiera w sobie również zmiany etatów w sektorze publicznym) o ok. 80–90 tys. I gdyby takie oczekiwania dotrwały do piątku, to publikacja raportu o stanie rynku pracy nie byłaby takim ciosem. Ciosem się okazała, gdyż w czwartek pojawiły się dane o zmianie liczby etatów w sektorze prywatnym opublikowane przez ADP. Okazały się one mocno optymistyczne. Wzrost o prawie 160 tys. był pozytywnym zaskoczeniem. Gdy pamiętało się o tym, że raport ADP niedoszacowywał zmiany wobec tego, co później podawał raport piątkowy, to wychodził wzrost o ok. 200 tys. Wczorajsza publikacja wskazująca na wzrost liczby etatów w sektorze pozarolniczym o niespełna 20 tys. jest tu poważnym kontrastem. Rynki zareagowały szybką przeceną akcji.
Czy tak silna reakcja jest uzasadniona? Moim zdaniem o tyle, że raport ADP niepotrzebnie rozbudził nadzieję. Co do samych danych, to publikacja jest słaba, ale taka mogła być. Gdyby nie raport ADP, to reakcja byłaby z pewnością spokojniejsza. Trzeba pamiętać, że gospodarka amerykańska ma za sobą fazę osłabienia, która niedawno się zakończyła. O tym zakończeniu wiemy za sprawą wskaźników mających charakter wyprzedzający, a więc są to informacje wstępne. Dopiero muszą być one potwierdzone przez twarde dane opisujące faktyczne odczyty gospodarcze. Dopiero rzeczywiste zmiany w gospodarce wpłyną na rynek pracy. Ten jeszcze jest w fazie osłabienia, gdy sama gospodarka ponownie przyspiesza.
Spadła wartość kontraktów na WIG20. Rano, przed rozpoczęciem notowań na rynku akcji, doszło do wyjścia cen ponad czwartkowe maksimum, co ponownie dało powód do zmiany nastawienia na pozytywne. Przecena po danych nie potwierdziła sygnału i na koniec dnia trzeba było powrócić do nastawienia neutralnego.