Apple zyskał wczoraj ponad 5 proc. Już tylko ten fakt pomógł wyraźnie wysforować się indeksom S&P500 i Nasdaq przed indeks przemysłowy Dow Jones. Wczorajsza sesja zakończyła się pozytywnie, ale dzięki spółce z jabłkowym logo wspominane dwa indeksy miały się wyraźnie lepiej. Wzrost S&P500 był największy od dwóch miesięcy. Wyniósł 1,6 proc. Nasdaq zyskał jeszcze więcej, bo 2,46 proc. Indeks przemysłowy podniósł się wczoraj o 1,09 proc. Tu musiał wystarczyć wzrost cen Boeinga i Caterpillara o ponad 3 proc. Zmianę o podobnej skali, ale w kierunku negatywnym zanotował wczoraj JP Morgan. To efekt zapowiedzi wstrzymania programu skupu akcji spółki, co jest skutkiem odnotowanej dwumiliardowej straty na inwestycjach na własny rachunek. Jak zapewnia szef spółki, wypłata dywidendy nie jest zagrożona.
Wczoraj silnie na wartości stracił Facebook. Spadek o ponad 11 proc. robi wrażenie. Tym bardziej, że to już kolejna tak znaczna przecena względem poziom z początku notowań spółki na rynku publicznym. Czy będzie już tylko niżej? Nie sądzę. Rynek wykazuje chęć do zwyżki i, jeśli takowa się pojawi, zyska na tym również akcjonariat Fecabooka. Inna sprawa, że nie spodziewałbym się tu szaleńczych wzrostów względem poziomu początkowego. Każdy ma świadomość, że wycena spółki jest wyśrubowana. Teraz spółka swoją działalnością i jej wynikami, musi spełnić pokładane w niej nadzieje. Gdyby rynek uznał, że będzie z tym problem, to już obniżenie poziomów wskaźników będących relacjami do wartości, do okolic przeciętnych dla branży musiałoby się zakończyć wyraźną przeceną.
Czy wczorajsza sesja to zapowiedź zakończenia fazy słabości. Tak, jeśli przyjmiemy, że bardziej okazały wzrost cen miałby sygnalizować rychłe zakończenie spadków. Nie jest to jednak tożsame z tym, że można uznać, że spadki już się zakończyły. Aktualny wzrost cen rozbudza nadzieje, które jeszcze tliły się w sercach byków. Nie jest wykluczone, że zanim rynek faktycznie zacznie się podnosić, będziemy świadkami jeszcze jednej fazy osłabienia. Szybkiej i krótkiej, która zaprowadzi wycena na nowe dołki trendu, ale jednocześnie wyznaczy minimum tego trendu, po czym ceny będą już rosły. Wczorajsza poprawa nastrojów rozbudza nadzieję na większą zwyżkę, a nie powinna. Na takie odczucia jest obecnie za wcześnie. Dopiero pokonanie poziomu oporu uzasadni pojawienie się takich nadziei. Oporem, który coś może znaczyć, jest szczyt z 10 maja. O ile będziemy przebywać pod tym oporem, zmianami na rynku nie należy się przejmować. Przynamniej w kontekście wypatrywania oznak możliwego wzrostu cen.