Warszawska giełda drugi dzień z rzędu zachowuje się zdecydowanie słabiej niż parkiety z Zachodu.
Niechęć inwestorów do dalszego posiadania w portfelach papierów największych krajowych spółek skutkuje spadkami na warszawskiej giełdzie. Nasz parkiet już na starcie poniedziałkowej sesji zachowywał się, podobnie zresztą jak w piątek, gorzej niż inne rynki naszego kontynentu. Taka sytuacja utrzymywała się również przez kolejne godziny notowań i nic nie wskazuje na to, żeby miała się zmienić w drugiej części notowań. Losy sesji mogą się jednak odmienić o godz. 14 gdy rodzimi inwestorzy poznają informacje o lipcowej produkcji przemysłowej (ma być 4 proc. wyższa niż rok temu). Na razie, na półmetku, WIG 20 tracił 1,19 proc. i był na wysokości 2286,26 pkt. Negatywnie na jego zachowanie wpływały taniejące prawie 1,4 proc. PKO BP oraz spadające 1,2 proc. PKN Orlen i Pekao. Tyle samo traciło też PZU. Spadki byłyby jeszcze większe gdyby nie 2-proc. wzrost notowań Telekomunikacji Polskiej oraz 1,2-proc. zmiana notowań PGE. Łącznie, z grona spółek z ekstraklasy, osiem zyskiwało na wartości a 10 traciło. WIG radził sobie znacznie lepiej. Zniżkował 0,3 proc. do 41816,41 pkt. Obroty na szerokim rynku wynosiły zaledwie 174 mln zł z czego aż 155 mln zł przypadało na spółki z WIG 20. Z mniejszych firm ponad 12 proc. drożały papiery Miraculum. Dużym wzięciem (zmiana o 9,3 proc.) cieszyły się też walory Anti. W dużo gorszych nastrojach byli właściciele części spółek ze stajni Mariusza Patrowicza. Resbud spadał o 15 proc. a IFCapital o ponad 10 proc.
Na innych rynkach naszego kontynentu, z powodu pustego kalendarza danych makroekonomicznych, handel przebiega w sennej atmosferze. Niemiecki DAX rósł o 0,5 proc. Giełdy w Paryżu i Londynie zyskiwały po ok. 0,1 proc. Najsłabiej, spadając prawie 2 proc., prezentowała się giełda w Atenach. Wyprzedaż tamtejszych akcji to reakcja na weekendową informację z mediów, że najważniejsi politycy europejscy kłócą się w sprawie
ewentualnego nowego planu pomocy dla Grecji.
Na rynku walutowym, po lekkim umocnieniu w pierwszej części notowań, złoty wrócił w okolice piątkowych zamknięć. Euro kosztowało przed godz. 13 niespełna 4,0680 zł a frank 3,3880 zł. Dolar amerykański był wyceniany na 3,3 zł.