Notowania na GPW rozpoczęły się od niewielkich zmian cen. Dziś wiele spółek opublikował wyniki finansowe. Dotyczy to także tych, które są składnikami indeksu WIG20. Jednak sumarycznie nie ma to dla średniej rynkowej znaczenia. WIG20 na początku sesji traci 0,05 proc. Co ważne, obrót na tych największych spółkach wyniósł na starcie mniej niż 1,5 mln złotych. To sygnał, że także dzisiejsza sesja będzie pod tym względem podobna do poprzednich z tego tygodnia. Obrót najprawdopodobniej będzie niewielki.
Sesja na Wall Street była kolejną z rzędu, w trakcie której wartości głównych indeksów akcji niemal się nie zmieniły. Indeks przemysłowy Dow Jones zakończył dzień wzrostem o 0,03 proc. Zmiana indeksu S&P500 wyniosła 0,08 proc., a Nasdaq zyskał najwięcej bo 0,13 proc. Tak niewielkie zmiany sprawiają, że zostaje utrzymany status quo sytuacji technicznej. Co to oznacza? Oznacza to, że Cały czas istnieje obawa o to, że indeksy amerykańskich akcji znajdują się w fazie końcowej dotychczasowych wzrostów. Gdyby tak było, wkrótce należałoby spodziewać się rozpoczęcia fazy spadków wycen.
W trakcie wczorajszej sesji opublikowano dynamikę amerykańskiego PKB w II kw. Okazało się, że tempo wzrostu było nieco wyższe od przedstawionego przed miesiącem. Zmiana była jednak niewielka, a do tego oczekiwana, co sprawiło, że rynek przyjął tą informację bez większych emocji. Już po zakończeniu notowań na polskim rynku akcji opublikowany został raport o stanie gospodarki autorstwa Rezerwy Federalnej. Wielu uczestników rynku oczekiwało, że będzie on zawierał wskazówki dotyczące możliwych ruchów Komitetu Otwartego Rynku. Tymczasem wymowa raportu nie była pomocna. Wprawdzie część okręgów sygnalizowała spowolnienie, ale z drugiej strony większość odnotowywała poprawę na rynku nieruchomości. Trzeba więc stwierdzić, że Beżowa Księga nie przyczyniła się do bardziej klarownego odczytu intencji banku centralnego. Świat czeka na piątkowe wystąpienie Bena Bernanke w Jackson Hole. Już jednak w mediach pojawiają się głosy, zgodne z moim wcześniejszym przypuszczeniem, że te oczekiwania wobec treści wystąpienia są przesadzone. Część rynku jest przekonana, że będziemy mieli powtórkę sprzed dwóch lat i Bernanke między wierszami ogłosi, że Fed podejmie się programu luzowania ilościowego. Ja mam co do tego wątpliwości.
Na rynkach azjatyckich przeważała podaż. Nikkei zakończył dzień spadkiem o 0,9 proc. W Australii ceny spadały średnio o 0,8 proc., a w Hong Kongu o 1,1 proc. Koreański Kospi tracił 1,0 proc. W Japonii dziś opublikowano dane o dynamice sprzedaży detalicznej. Okazało się, że w relacji miesiąc do miesiąca spadek był większy niż oczekiwano. Także w ujęciu rok do roku dane negatywnie zaskoczyły. Zamiast spodziewanego spadku o 0,1 proc. sprzedaż detaliczna obniżyła się o 0,8 proc. Mimo wszystko należy wątpić, że był to kluczowy czynnik wpływający na japoński rynek akcji. Cała Azja słabła w oczekiwaniu na jutrzejsze wystąpienie Bena Bernanke. Rosną obawy o to, że nie spełni ono oczekiwań inwestorów.
Wczoraj ponownie słabości wykazały się wyceny polskich akcji. Zwłaszcza w końcówce przeważyła podaż, choć na rynkach światowych nie było aż tak źle. Notowania na rynku akcji w Warszawie rozpoczną się zapewne w okolicy wczorajszego zamknięcia. Popyt na wczorajszej sesji nie wykazał się specjalną chęcią do zakupów. Niskie zaangażowanie byków miało także miejsce w czasie kreślenia przez niemiecki indeks DAX sporego odbicia połączonego z wyznaczaniem nowych szczytów dnia. Nasz WIG20 pozostawał pod swoim maksimum. Rynek wydaje się umiarkowanie słaby, ale pogłębienie ruchu spadkowego sprawia, że rośnie przewaga sprzedających.