Takim czynnikiem nie okazały się weekendowe mało optymistyczne dane dotyczące gospodarki chińskiej. Słaby, jak na warunki chińskie, wzrost produkcji przemysłowej jest jednym z czynników, który budzi wśród analityków przynajmniej mały niepokój. Nikt jeszcze włosów z głowy nie rwie, bo jednak publikacja nie odbiegała znacznie od oczekiwań, niemniej tendencja osłabienia aktywności przemysłu w Chinach oraz ewentualna konieczność produkcji do magazynów tworzy niemiłe perspektywy w skali globalnej.
Rynki miały prawo rozpocząć dzień od osłabienia. Rozpoczęły, ale nie było ono zbyt duże. Kontrakty na WIG20 otworzyły się 8 pkt poniżej zamknięcia z piątku. Szybko to zostało nadrobione i gdy ruszały notowania na rynku akcji, kontrakty już nie traciły względem piątku. Krótko po rozpoczęciu sesji na rynku kasowym popyt zdołał doprowadzić do wyznaczenia nowego szczytu dnia już ponad poziomem maksimum z sierpnia. Tym samym doszło do wstępnego zanegowania sygnałów słabości, jakie pojawiły się przed dwoma tygodniami. Wyjście nad sierpniowy szczyt oznacza, że nastawienie zmieniło się na neutralne. Sygnał w trakcie sesji jest jedynie sygnałem wstępnym, na który należy zareagować, ale wymaga on jeszcze potwierdzenia w postaci poziomu zamknięcia notowań. Zatem, dla podtrzymania sygnału potrzebne było zakończenie sesji przynajmniej na poziomie 2335 pkt. Nie udało się.
Ogólnie dzień jawi się jako próba kontynuacji ruchu z dwóch poprzednich dni. Próba o tyle udana, że rynek terminowy wyznaczył nowy szczyt trendu, a notowania zakończyły się na plusach. Bez wątpienia jednak nie o to chodziło tym, którzy dokonywali zakupów w piątek. Dodać trzeba, że o ile nowe szczyty pojawiły się na rynku terminowym, to indeks jeszcze sierpniowego maksimum nie poprawił. Pocieszeniem jest to, że zwyżka się mimo wszystko pojawiła. Rynek znajduje się bowiem w fazie niepewności odnośnie do tego, co przestawi nam wkrótce Fed i co wydarzy się w środę.