Weekendowa Analiza Futures

Nie walcz z Fedem. Tak brzmi jedna z zasad funkcjonujących na rynku akcji w USA. Tym bardziej nie walcz, gdy działa Fed sprowadzają się do druku pieniądza, bo tu Fed ma możliwości właściwie nieograniczone. Balon bilansu Rezerwy Federalnej może sobie spokojnie rosnąć. Dyskusja o tym, czy jest to działanie zasadne, jest w tym momencie sprawą wtórną. Faktem jest druk pieniądza.

Aktualizacja: 12.02.2017 19:58 Publikacja: 16.09.2012 00:36

Weekendowa Analiza Futures

Foto: ROL

Fed drukuje pieniądze. Będzie to robił, dopóki nie poprawi się sytuacja na amerykańskim rynku pracy. Okazuje się, że obserwowana ostatnio poprawa jest zbyt „frustrująco powolna". Rezerwa Federalna postanowiła wspomóc gospodarkę uruchamiając trzecią odsłonę skupu aktywów. Tym razem będą to papiery oparte o kredyty hipoteczne. Równolegle, przynajmniej do końca roku, trwać będzie Operacja Twist.

Taki zestaw zmienia nieco optykę spojrzenia na rynek akcji. Wsparcie gospodarki kolejną porcją gotówki będzie miało odbicie w wycenach akcji w dłuższym horyzoncie. W wycenach na całym świecie. O ile bowiem strumień taniego pieniądza ma być skierowany do gospodarki, to wiadomo, że całość środków nie będzie wykorzystana na oczekiwane inwestycje. Ba, na początku pewnie wiele dolarów wypłynie na rynkach finansowych podbijając notowania aktywów. Z czasem, gdy nastroje i zaufanie będą się poprawiać, projekty inwestycyjne będą powoli zasysać gotówkę. Zatem początkowym beneficjentem uruchomienia programów skupu aktywów będą rynki finansowe. Spadnie awersja do ryzyka, a to sprawi, że ponownie na fali mogą być rynki wschodzące, czyli Polska.

Ta świetlana przyszłość nie jest przejawem zaślepienia optymizmem. Takie zaślepienie byłoby znaczną zmianą wobec sceptycyzmu, jaki przewijał się w tym miejscu przez wiele tygodni. Wątpiłem, że Fed już teraz podejmie decyzję o skupie aktywów. Gdy jednak ona zapadła, nie ma sensu obstawać przy scenariuszach pesymistycznych. Działania amerykańskiego banku centralnego powodują, że na kiepskie scenariusze trzeba będzie poczekać.

Czy zatem skazani jesteśmy na wzrost cen akcji i kontraktów na WIG20. W terminie wielu miesięcy perspektywa wydaje się  całkiem przyjemna, ale wcale nie musi to oznaczać, że w krótkim terminie rynek nie podda się przecenie. Myślę, że jest ona całkiem prawdopodobna. Podstawą do oczekiwania na osłabienie wycen akcji jest fakt, że rynek jako całość, wykonał w ostatnich miesiącach znaczny ruch, który był właśnie przejawem spekulacji dotyczących możliwych decyzji banków centralnych w USA i Europie. Oba banki się spisały. Jest to o tyle istotne, że teraz przed nami nie ma już innych podobnie pozytywnych decyzji, które są jeszcze niewiadomymi. Nie ma więc pod co spekulować. Wzrost cen, jaki pojawił się podczas ostatnich dwóch tygodni wydaje się teraz być okazją do skasowania zysków przez tych, którzy poprawnie obstawiali. W związku z tym, mimo poprawy długoterminowej (liczonej w miesiącach) perspektywy rynku akcji, najbliższe tygodnie mogą być mniej przyjemne dla posiadaczy akcji.

Zanim ta faza osłabienia miałaby się pojawić, rynek będzie prawdopodobnie próbował swoich sił z poziomem szczytu z sierpnia ubiegłego roku. Można założyć, że w tych warunkach jest dość spora szansa na to, że wspomniany szczyt zostanie pokonany/naruszony, ale indeks WIG20 długo nad nim nie pobędzie. To właśnie po takiej nieudanej akcji może pojawić się sygnał słabości rynku. Wtedy będzie mogła zacząć się faktyczna korekta.

Poziom jej rozpoczęcia oraz poziom zakończenia będą rzutowały na ocenę siły rynku. Wakacyjny wzrost cen wykonany został przy niewielkiej aktywności. Teraz można oczekiwać jej wyższego poziomu. Obrót powinien być większy. Podobnie jak zmienność cen. Możliwe poziomy? Jak już wspomniałem spadek może zacząć się w chwili próby pokonania szczytu z sierpnia z ubiegłego roku. Rynek jest dość szybki, a wiec nie ma sensu obstawiać jakiegoś szczególnego poziomu. Zapewne pojawi się jakaś, choćby mała, formacja zwrotu cen. Wtedy będziemy reagować.

Z jak głębokim spadkiem należałoby się liczyć? To właśnie zależy od siły rynku i towarzyszącym spadkowi cen informacjom. Teoretycznie jest możliwe, że rynek zatrzyma się jeszcze nad dołkiem z 30 sierpnia, czyli w przypadku kontraktów nad poziomem 2228 pkt. Osłabienie indeksu mogłoby wyhamować już przy poziomie 2300 pkt. Byłaby to oznaka silnego rynku. W wersji nieco bardziej niedźwiedziej spadek mógłby zaprowadzić indeks WIG20 pod poziom 2200 pkt. do okolicy dołka z początku sierpnia. Także w tej wersji nie należałoby jednak spodziewać się spadku pod dołek z lipca, czyli pod 2100 pkt.

Całość tych rozważań pokazałem na Wykresie_1. Zaznaczyłem też przypuszczalne punkty analogiczne do zmian z ubiegłego roku. Tu przydaje się to podobieństwo, gdyż jak można zauważyć, po oczekiwanej fazie osłabienia pojawia się szybki ruch w górę. Przypuszczam, że tym razem byłby to zdecydowanie bardziej okazały ruch, który już wyraźniej oddaliłby indeks od rocznego trendu bocznego. Wspomniana fala zainteresowania rynkami wschodzącymi mogłaby nas wynieść naprawdę wysoko. Trzeba oczywiście mieć świadomość, że później spadek byłby bolesny.

Siłą rzeczy modyfikacji będzie musiał ulec oczekiwany scenariusz przebiegu notowań w USA. Tu przywołam wykres indeksu S&P500, gdzie zaznaczone są historyczne punkty analogiczne do obecnego stanu rynku (Wykres_2). Pisałem niedawno, że prawdopodobnie rynek za każdym kolejnym szczytem zachowuje się słabiej. Wygląda jednak na to, że działania stymulujące podjęte przez bank centralny wesprą notowania na rynku akcji, a tym samym zamiast słabnącego popytu możemy mieć powtórkę z początku 2010 roku., gdy po relatywnie niewielkiej korekcie (tym razem spadek do 1350 pkt.?) rynek wykona znaczny ruch w górę, który zwieńczy tą fazę zwyżek. Po niej miałby nastąpić duży spadek cen. Oczywiście ta przecena miałaby się pojawić w związku z podobieństwem układu rynku zawierającego się w dużym prostokącie, do tego jak wygląda wykres w małym prostokącie. Nie ma naturalnie pewności, że to podobieństwo się zrealizuje. Równie dobrze rynek akcji może sobie rosnąć na fali napływu drukowanego pieniądza. Problem w tym, że taki wzrost nie może być wieczny. Nawet w  okresie drukowania dolarów będą musiały pojawiać się korekty. Poza tym zadaniem luzowania ilościowego jest rozbudzenie gospodarki. Sam pieniądz nie wystarczy, ale jeśli poprawią się nastroje, a gospodarka zacznie odbijać na poważnie, rynek akcji sam podda się osłabieniu. Paradoksalnie byłby to przejaw pozytywnych zmian, gdyż zaczęto by ssać kapitał z rynku akcji w celu finansowania inwestycji. To jednak daleka przyszłość. Na razie skupiamy się na unikaniu walki z Fedem.

Komentarze
Co martwi ministra finansów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Zamrożone decyzje
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów