Jak na rozpiętość dnia, to niewiele, ale jak na jeden ruch cen, to już przyzwoicie, a właśnie ta rozpiętość została ustalona przez ten jeden ruch cen. Notowania rozpoczęły się w słabszych nastrojach, co było reakcją na zachowanie rynków zachodnich już po zakończeniu środowych notowań na GPW. Na wyceny nie miała wpływu decyzja agencji S&P o obniżeniu ratingu dla długu hiszpańskiego.

Wspomniana zwyżka, mimo że wyraźna, okazała się zbyt mała, by zmienić układ sił w krótkim terminie. Nadal dominującym ruchem w ostatnim czasie jest spadek. By to zmienić, wczoraj w ramach zwyżki musiało dojść przynajmniej do naruszenia maksimum z wtorku. Mało brakowało, ale jednak brakowało. Popyt był w stanie jedynie wyrównać lokalny szczyt z wtorkowego popołudnia.

Po tym wyrównaniu ceny kontraktów powoli spadały. Ten powolny spadek wyhamował w okolicy zamknięcia z dnia poprzedniego. W końcówce ponownie odnotowaliśmy małą zwyżkę. Jej obecność sprawiła, że na wykresie z ostatnich trzech dni zaczyna wyłaniać się znany kształt formacji dołkowej (odwrócona głowa z ramionami). Moim zdaniem jej pojawienie się może być mylące. Faktycznie bowiem od wielu dni mamy do czynienia z konsolidacją i to, co dzieje się wewnątrz niej, nie jest aż tak istotne. Gdy mamy do czynienia z konsolidacją, to wiążące jest wybicie poza jej zakres i na takie wydarzenie właśnie czekamy.