Zakup akcji w IPO, czyli zamrażarka pieniędzy drobnych graczy

W najbliższych dniach ruszają zapisy na akcje Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin – kolejną dużą prywatyzację Skarbu Państwa.

Aktualizacja: 12.02.2017 12:23 Publikacja: 15.10.2012 06:00

Michał Masłowski, Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych

Michał Masłowski, Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych

Foto: Archiwum

Cała oferta może być warta nawet 858 milionów złotych, a zainteresowanie inwestorów indywidualnych zapewne będzie spore.

Harmonogram oferty wygląda tak:

– od 11 do 19 października – zapisy w transzy inwestorów indywidualnych (15 proc. całej oferowanej puli akcji);

– w międzyczasie będzie tworzona księga popytu dla inwestorów instytucjonalnych (10–20 października);

– od 23 do 25 października – zapisy w transzy inwestorów instytucjonalnych.

Różnica między zapisami inwestorów indywidualnych a instytucjonalnych jest taka, że:

– inwestorzy indywidualni muszą zabezpieczyć całą gotówkę na wszystkie akcje, na które chcą się zapisać;

– inwestorzy indywidualni zapisują się zawsze po najwyższej cenie z proponowanych widełek, nawet jeżeli ostateczna cena będzie niższa;

– jeżeli dojdzie do redukcji zapisów lub obniżenia maksymalnej ceny, to inwestorzy indywidualni otrzymają zwrot pieniędzy po wielu dniach (kilka tygodni, jak pokazuje praktyka) bez żadnych odsetek. W tym czasie pieniądze te leżą na rachunkach banków, które pośredniczą w oferowaniu akcji;

– inwestorzy instytucjonalni podczas book-buildingu deklarują jedynie, że chcą kupić akcje, nic nie muszą wpłacać – ich pieniądze cały czas pozostają na ich kontach;

– inwestorzy instytucjonalni wpłacają podczas zapisów dokładnie tyle pieniędzy, za ile dostaną akcji.

Zdaję sobie sprawę, że z punktu widzenia sprzedającego to inwestorzy instytucjonalni są ważniejsi. To oni przede wszystkim decydują o tym, czy cała oferta publiczna się powiedzie, czy nie i oczywiście w powyższym harmonogramie i procedurze nie ma żadnej sensacji. Tak było, jest i zapewne będzie.

Szkoda tylko, że jest to taki automat. Skoro tak się robi od zawsze, to z przyzwyczajenia stosuje się tę procedurę przy wszystkich kolejnych IPO. Czy ktoś się nad tym zastanowił, czy tak musi być?

A może by tak w ramach wyrównywania szans, ograniczania spekulacji i zmniejszania zlewarowania całego mechanizmu oferowania akcji, nakazać również instytucjom wpłatę środków w momencie budowania książki popytu, nie dając im żadnej pewności, że akcje otrzymają? Domyślam się, że żadna instytucja, podpierając się swoją niewiarygodną reputacją, nie zgodzi się na coś takiego. A przepraszam, inwestor indywidualny to co?

Wiem, wiem... utopia, nierealne itd. Szkoda tylko, że to przyzwyczajenie, że tak się robiło i będzie robić, powoduje, że duży może jedynie zadeklarować, a Ty drogi inwestorze indywidualny musisz gotówkę na wiele dni zamrozić.

Komentarze
W Polsce stopy w dół, w USA nie
Komentarze
Wyczekiwane decyzje RPP
Komentarze
Łapanie oddechu
Komentarze
Indeksy w Warszawie w pogoni za kolejnymi rekordami
Materiał Promocyjny
PZU ważnym filarem rynku kapitałowego i gospodarki
Komentarze
Pewne prawidłowości
Komentarze
Wyższy cel?