Z punktu widzenia indeksów amerykańskich wydarzeniem wczorajszej sesji w USA był spadek ceny Apple o 3,6 proc. To główny element indeksu S&P500 i Nasdaq. To osłabienie wyceny spółki z jabłkowym logo było powodem spadków wartości wspomnianych dwóch indeksów. Indeks przemysłowy, którego składnikiem Apple nie jest, zdołał się wczoraj podnieść. Można by się było na tym więcej rozwodzić, ale nie ma sensu, bo zmiany, o których tu mowa są śmiesznie małe. Wzrost indeksu przemysłowego Dow Jones wyniósł 0,14 proc., a wspomniane spadki dwóch pozostałych głównych indeksów wyniosły 0,09 proc. w przypadku S&P500 i 0,26 proc. w przypadku Nasdaqa. Z punktu widzenia spekulanta polskiego większe znaczenie może mieć fakt wzrostu wartości japońskiego Nikkei o 0,7 proc., choć i tu wielkiego impulsu raczej nie będzie.

Rynki zagraniczne nie są dziś źródłem natchnienia dla uczestników polskiego rynku akcji. Z tego względu trzeba się liczyć z tym, że notowania rozpoczniemy w okolicy wczorajszego zamknięcia. Brak wyraźnego impulsu do wzrostów może skłonić podaż do kontynuacji wysiłków mających na celu powiększenie skali korekty spadkowej. Takie wydarzenie jest wkalkulowane w obecny stan rynku. Ewentualne pogłębienie przeceny powinno być przyjęte ze spokojem. To nadal nie będzie oznaczało zmiany trendu na spadkowy. Pogłębienie korekty umożliwi za to obniżenie poziomu, który byłby sygnałem do zmiany nastawienia na pozytywne. Wtedy byłby nim lokalny szczyt na poziomie 2615 pkt. Póki co, powrót do nastawienia pozytywnego będzie możliwy dopiero po wyznaczeniu nowych rekordów trendu.

W trakcie dnia pojawi się kilka ciekawych informacji ze sfery makroekonomii, ale dopiero w drugiej części dnia będą to informacje, które będą miały potencjał, by wpłynąć na poziom wycen, jak choćby polska inflacja, czy amerykańska sprzedaż detaliczna.