Taka opinia, gdy jedna z ważniejszych spółek na rynku traci jedną trzecią swojej ceny, nie jest może odkrywcza, ale nawet, gdyby nie uwzględniać zmiany ceny TPS, to także indeks na koniec dnia zanotowałby spadek. To samo więc dotyczy kontraktów. Te przynajmniej przez jakiś czas próbowały się bronić. Poranne minimum dnia przez wiele godzin podtrzymywało rynek. Po południu siła kupujących była już zbyt mała. Końcówka sesji to wyraźne pogłębienie spadku i zbliżenie cen do poziomu minimum korekty spadkowej, jaka trwa od początku stycznia. Minimum tej korekty zostało wyznaczone w czwartkowy poranek w ubiegłym tygodniu. Przez całą czwartkową sesję oraz całą piątkową można było obserwować próbę oddalenia rynku od dołka. Skutkowało to nawet pojawieniem się sygnału do nastawienia pozytywnego w horyzoncie krótkoterminowym. Do tej pory nie doszło do testu oporu na poziomie 2545 pkt. Wczoraj też miało do tego testu nie dojść, choć to przypuszczenie nie dotyczyło fatalnych wieści z TPS, ale wynikało z założenia, że brak publikacji danych makro wpłynie na rynek usypiająco.

Spadek zatrzymał się 5 pkt nad poziomem minimum miesięcznej korekty. W takiej sytuacji trudno zakładać, że nowe minimum nie zostanie wyznaczone, ale mimo wszystko, póki to nowe minimum się nie pojawi, to nadal istnieje szansa, że gracze krótkoterminowi pozostaną przy nastawieniu pozytywnym.