Lepsze nastroje związane są z odbiciem, które pojawiło się w końcowej części sesji. Poprzednie dwa piątki sugerowały zmianę kierunku ruchu. W obu przypadkach się to nie sprawdziło. Ten ostatni tego nie sugeruje. Kupujący muszą się teraz postarać bardziej. Samo odbicie od dna nie jest podstawą do żadnych wniosków.

Sygnałem, który pobudzi do myślenia o możliwości zwyżek, będzie pokonanie przez cenę kontraktów poziomu szczytu z wtorku. Wiąże się to ze znaczącym ruchem, gdyż minimum spadków znajduje się obecnie na 2417 pkt, a szczyt, o którym mowa, znajduje się na 2507 pkt. Ale właśnie o zaistnienie tego ruchu tu chodzi. Jeśli ma się coś zmienić, to w pierwszej kolejności musi się zmienić ocena tego, która strona rynku ma przewagę. Obecnie obowiązuje opinia, że przewagę ma podaż. Zatem podaż musi tę przewagę stracić, a by się tak stało, to kupujący muszą się wykazać zaangażowaniem.

Jeśli w ciągu najbliższego tygodnia doszłoby do pokonania poziomu szczytu z wtorku, to rynek miałby za sobą wzrost cen o ponad 90 pkt, a więc pojawiłyby się podstawy do tego, by po raz kolejny dać szansę bykom. W krótkim terminie. Potencjał wzrostu nie musi być jednak wcale taki duży. Korekta spadkowa wcale nie musi już w całości być za nami. Równie dobrze za nami może być tylko jej pierwsza faza. Jak ostatecznie potoczą się losy rynku, przekonamy się, gdy ceny znajdą się w okolicy 2600 pkt, a to pewnie nie stanie się zbyt szybko.