Ostatnie spadki tego metalu są spowodowane obawami przed schłodzeniem przez chiński rząd koniunktury na rynku nieruchomości. Na cenę miedzi wpływ ma również rosnące wydobycie oraz zapasy, które wyniosły na giełdzie w Londynie 520 tysięcy ton (najwyższy poziom od marca 2010 r.). Impas widać też na rynku złota, srebra i innych metali szlachetnych, które do tej pory były traktowane jako bezpieczne przystanie. Po dobrych danych o sprzedaży detalicznej w USA inwestorzy boją się, że Fed może zmniejszyć lub całkowicie zaprzestać luzowania polityki monetarnej.
Moim zdaniem hossa na rynku surowców jest już za nami. Ceny metali powinny utrzymać się na zbliżonych do obecnych poziomów i nie ma co liczyć na większy wzrost. Dostrzegli to już inwestorzy, którzy w ostatnim okresie bardziej preferowali inwestycje w akcje. W krótkim terminie widoczne są czynniki mogące przynieść stagnację. W dłuższym horyzoncie nie można wykluczyć delikatnych spadków, szczególnie gdyby się okazało, że Chiny nie będą w stanie wchłonąć zwiększonej podaży. Dlatego na najbliższe miesiące warto przenieść się z rynku metali na rynek akcji i szukać spółek, których rozwój może ulec znacznemu przyśpieszeniu.