Podczas kolejnych godzin rynek praktycznie utrzymywał stały poziom. W trakcie ostatniej sesji tego tygodnia sytuacja była odwrotna. Krótko po rozpoczęciu notowań ceny wyskoczyły w górę. Wartość indeksu WIG20, która na początku dnia notowała spadek o 0,5 proc., szybko zaczęła zyskiwać względem czwartkowego zamknięcia. Także i tym razem ruch cen wygasł błyskawicznie, a wyceny przestały się zmieniać. Na kontynuację ruchu wzrostowego z prawdziwego zdarzenia nie można było liczyć. Wszelkie zmiany cen, jakie miały miejsce na rynku, nie były poparte poziomem obrotu. Innymi słowy, za zmianami cen nie stał poważny kapitał. Tak jak łatwo można było zanegować czwartkowy spadek, tak równie łatwo można było zanegować piątkowy przedpołudniowy wzrost cen. Ta negacja się pojawiła. Osłabienie przyszło po południu. W okolicy godziny 15 pojawiła się podaż, która sprowadziła cenę kontraktów na nowe minimum dnia.
Zachowanie rynku, choć ciekawe, nie wprowadza nowych elementów do układanki. Niewiadome pozostają takie same. Przez wiele dni utrzymuje się równowaga i wynikające z niej nastawienie neutralne. Ostatnim większym ruchem cen był czerwcowy spadek.