Z punktu widzenia obrazu technicznego rynku nadal znajdujemy się w trakcie ruchu, który można nazwać próbą powrotu popytu do władzy. Na razie próba nie idzie zbyt dynamicznie, ale też nie musi wcale tak iść. Znamiennym faktem wczorajszego dnia jest to, że podczas przedpołudniowej zwyżki zarówno indeksowi WIG20, jak i kontraktom, udało się wyjść ponad poziom szczytu z dnia poprzedniego. Tym samym powrót w okolicę maksimum z 14 sierpnia wciąż jest możliwy. Dopiero akcja popytu, której skutkiem miałoby być powiększenie skali zwyżki zapoczątkowanej pod koniec czerwca może nam powiedzieć, czy aspiracje kupujących w tym momencie nie przekraczają faktycznych możliwości.

Cały czas istnieje bowiem niezałatwiona sprawa pojawienia się wyraźniejszej korekty spadkowej. Na razie to tylko sprawa, która wisi. Ona może jeszcze powisieć całkiem długo, a więc nie ma sensu już obstawiać rychłego spadku. Tym bardziej że nadal nie pojawiły się żadne sygnały sugerujące nadejście silniejszej fali słabości. Nadal aktualne jest oparcie sygnału o dołek z piątku 9 sierpnia. W ubiegłym tygodniu rynek się zbliżył do tego poziomu, ale podaż nie była wystarczająco silna. Teraz akcja niedźwiedzi byłaby łatwiejsza, gdyby w okolicy szczytu popyt zgasł. No, ale na taki sprawdzian trzeba poczekać.