Wprawdzie sesja nie była słaba, to jednak trudno ten dzień określić jako zdecydowanie pozytywny. Wyceny kontraktów przez większość czasu utrzymywały się nad zamknięciem ze środy. Te małe plusy nie są jednak w stanie przesłonić faktu, że ta większość czasu to również poziomy niższe od szczytu, który pojawił się w pierwszych minutach dnia. Ten poranny wyskok był zbyt mały, by poderwać obóz byków do boju. Dziś okazją do ponowienia takiej akcji będzie publikacja zrewidowanej dynamiki polskiego PKB. Ostatecznie sesję można uznać za próbę odreagowania ostatnich spadków. Na razie próba okazała się mało efektowna. Plusem z punktu widzenia popytu jest to, że spadek cen nie został wczoraj pogłębiony. Plus to mały, ale zawsze. Jeśli brać poć uwagę potencjalną skalę fazy osłabienia, to na razie korekta rozpoczęta w połowie sierpnia ma szansę na kontynuację. Przypomnę, że połowa całego ruchu od czerwcowego dołka do wspomnianego sierpniowego szczytu znajduje się w okolicy 2250 pkt. Zakładając, że trwa obecnie korekta „z prawdziwego zdarzenia", to właśnie zjazdu do okolicy 2250 pkt należałoby się spodziewać. Gdyby korekta spadkowa miała się teraz zakończyć, to ta „z prawdziwego zdarzenia" byłaby nadal przed nami.