To w części można tłumaczyć słabszymi danymi z Niemiec. Sprzedaż detaliczna u naszego sąsiada po uwzględnieniu czynników sezonowych spadła w lipcu o 1,4 proc., choć oczekiwano wzrostu o 0,5 proc. Początkowa przecena nie trwała jednak długo, choć była całkiem spora, bo w krótkim czasie odcięto 30 pkt. W okolicy godziny 10:00 wyznaczony został dołek, który utrzymał się do końca sesji. Kolejne godziny upłynęły na żmudnym odbudowywaniu rynku. Udało się to niemal w pełni, gdyż zamknięcie notowań miało miejsce raptem 2 pkt poniżej szczytu. Konsekwencją porannej słabości było zejście ceny kontraktów pod poziom czwartkowego minimum. Nie było jednak na tyle głębokie, by sprowadzić ceny pod dołek ze środy, a tym samym nie doszło do powiększenia trwającej już dwa tygodnie korekty spadkowej. Z technicznego punktu widzenia ostatni dzień tygodnia nie wniósł wiele nowych informacji. Popyt zdołał wybronić rynek przed spadkiem, ale skala odbicia jeszcze nie przesądza, że ten spadek mimo wszystko nie będzie kontynuowany. Jak wspominałem w poprzednich komentarzach, jeśli jest to korekta poważniejsza, to rynek będzie miał okazję zejść przynajmniej do okolicy 2250 pkt. W obecnej sytuacji to potencjał ruchu wynoszący 100 pkt.