Ten urodzony w Libanie 63-letni nowojorczyk specjalizuje się w zagadnieniach niepewności, nieprzewidywalności i ryzyka. Przez wiele lat pracował jako trader, ale w 2006 r., na dwa lata przed kryzysem finansowym, odszedł z rynku kapitałowego. Napisał wtedy swoją drugą filozoficzno-ekonomiczną książkę „Carny łabędź", w której dowodził, że jednym z najcięższych i najpopularniejszych błędów świata jest przesadna wiara w statystyczne znaczenie przeszłych wydarzeń. Oznacza to, że nie da się przewidzieć przyszłości. Jako przykład Taleb podaje (nomen omen) indyka. Karmiony od setek dni przez hodowcę ptak ma poczucie bezpieczeństwa i staje się coraz bardziej przekonany o trwałości tego stanu. A wtedy nadchodzi Dzień Dziękczynienia. Tego typu niespodziewane i katastrofalne w skutkach (dla indyka) zjawisko Taleb nazywa właśnie „czarnym łabędziem".

W „Antykruchości" dzieli rzeczy i zjawiska z otaczającego nas świata na trzy kategorie: kruche, czyli takie, które pod wpływem wstrząsu ulegają zniszczeniu, trwałe, czyli takie, które na wstrząsy są odporne. I „antykruche", czyli te, które na wstrząsach zyskują. Taleb twierdzi, że zahartowane przez małe wstrząsy i kryzysy jednostki czy organizacje stają się mocniejsze, zgodnie z zasadą „co nas nie zabije, to nas wzmocni". Z kolei ci najsłabsi, nieelastyczni i nieodporni, nie są w stanie przetrwać. Celem tego ekonomisty-filozofa jest podpowiedź graczowi giełdowemu, prezesowi firmy czy pracownikowi korporacji, co zrobić, aby stać się „antykruchym". Pierwszym ku temu krokiem powinna być zmiana myślenia: człowiek nie może być „indykiem", musi pojąć różnicę między prawdziwą a sztuczną stabilnością. „Antykruchość" to bodaj najbardziej filozoficzna do tej pory książka Taleba. Spory udział ma także etyka, a autor swobodnie przeplata wątki historyczno-literackie z ekonomią czy matematykę z biologią. Będąc złośliwym można by stwierdzić, że książka jest zbiorem erudystycznych popisów autora. Powstrzymując się od tego, można jednak śmiało powiedzieć, że niektóre z hipotez Taleba są zbyt daleko idące. Mimo że przedstawia się jako empiryk i pewne zjawiska pokazuje jako fakty, czytając „Antykruchość" odnosi się wrażenie, że jest to wytwór jego swobodnej interpretacji. Nie można jednak zaprzeczyć, że przemyślenia autora zmuszają do refleksji. Choćby tylko z tego powodu warto sięgnąć po „Antykruchość" weryfikując w ten sposób swoje i Taleba poglądy nie tylko na rynki finansowe, ale na cały współczesny świat.