W efekcie wraz z rozpoczęciem notowań na rynku akcji mieliśmy do czynienia ze wzrostem wycen kontraktów. Osiągnięty został poziom 2340 pkt., po czym wszystko ucichło. Wraz z wyznaczeniem maksimum sesji wyznaczona została rozpiętość wahań zbliżona do przeciętnej, co także wyczerpywało, przynajmniej na jakiś czas, potencjał ruchu. Dodajmy do tego fakt, że w czasie początkowej zwyżki obrót był całkiem spory, a więc aktywna była strona podaży, by uznać, że popyt przed południem nie miał łatwego zadania i jeśli nie był wystarczająco zdeterminowany, ceny musiały się zatrzymać. Faktycznie się zatrzymały. Przez kilka godzin mieliśmy do czynienia z konsolidacją pod szczytem sesji, co sugerowało, że jest jeszcze szansa na ponowienie akcji przez kupujących. Ponowienia jednak nie było, a ceny po południu wróciły do poziomu z początku sesji, by później zaliczać nowe minima dnia.
W trakcie wtorkowej sesji nie udało się bykom powiększyć skali odbicia, ale nie wszystko stracone. Szansa nadal jest, choć trzeba przyznać, że teraz będzie trudniej. Mimo wszystko mamy nastawienie negatywne i trend może o sobie przypomnieć w każdej chwili. Na razie przepychanki między bykami a niedźwiedziami nie są tymi kluczowymi. Zatem obie strony mają jakieś atuty, choć każda w innym horyzoncie. Nas interesuje ten średnioterminowy.