Po dojściu do tego poziomu nastąpiło gwałtowne odbicie i cena wzrosła o ponad 10 proc. do 51 USD. Oczywiście podawane są racjonalne wyjaśnienia i tym razem był to spadek liczby szybów wydobywczych w USA. Rzeczywiście zjawisko takie istnieje, jednak nie oznacza to automatycznie proporcjonalnego spadku produkcji ropy naftowej. Zamykane bowiem są szyby mniej wydajne. Co więcej, spadek liczby odwiertów trwa od października, a jednak dopiero teraz informacja ta podnoszona jest przez inwestorów. Temat ten będzie się na pewno pojawiał jeszcze nie raz. Jednocześnie warto pamiętać, że producenci zabezpieczają się, dokonując transakcji terminowych, i jak wskazują analitycy Morgana Stanley'a, wykorzystają lokalne górki celowe do realizacji hedgingu.

Co prawda dolar amerykański przestał się od pewnego czasu umacniać, ale złoto po niezłym początku roku nie było w stanie utrzymać się powyżej 1300 USD za uncję. W zeszłym tygodniu zaszkodziła mu poprawa nastrojów po decyzji EBC oraz komunikat Fedu. Nie pomogły także dane o popycie na złoto jubilerskie. Inne metale szlachetne doznały jeszcze silniejszej korekty, cena srebra spadła o ponad 5 proc. Na rynku metali przemysłowych nadal spadała cena miedzi, zbliżając się do 5,5 tys. USD za tonę, drożało natomiast o prawie 2 proc. aluminium. Nikiel zdrożał o 2,5 proc. Jednak licząc od początku roku, wszystkie metale przemysłowe są notowane niżej, najwięcej, bo ponad 13 proc., straciła miedź.