Mieliśmy do czynienia z kontynuacją odbicia. Ceny kontraktów niemal przez cały dzień przebywały nad poziomem zamknięcia z środy. Zmienność nie była oszałamiająca. Nawet doniesienia z Mińska, które tak skutecznie podniosły wartość indeksu niemieckiego, na naszych graczy nie podziałały ożywczo. Rozpiętość wahań, która nieznacznie przekraczała 20 pkt, nie wskazuje na to, że działo się coś ciekawego. A jednak!

Podczas południowej fazy stabilizacji rynek najpierw lekko osłabł, co doprowadziło do wyznaczenia minimum lokalnego na poziomie 2340 pkt. Później ceny kontraktów lekko się podniosły, ale już nowego szczytu sesji nie wyznaczały. Za to po jakimś czasie spadły pod wspomniany dołek południowej konsolidacji. Indeks z podobnym ruchem się ociągał. Ten spadek miał o tyle znaczenie, że mógł wskazywać na pojawienie się warunków do dalszej przeceny. Sam w sobie więc jeszcze nie był znaczący, ale gdyby skutkował zejściem cen pod minimum ze środy, to konsekwencje mogłyby już być poważniejsze. Spadek cen pod poziom minimum ze środy można bowiem uznać za sygnał zakończenia kreślenia korekty wzrostowej, a tym samym sygnał powrotu do trendu spadkowego w średnim terminie. Ponowienie ruchu spadkowego w ramach trwającej tendencji oznaczałoby, że należałoby oczekiwać zejścia przynajmniej pod dołek z 16 stycznia.