Jakie to warunki? Po pierwsze, właśnie fakt, że był to poniedziałek, a więc dzień często spokojny. Wczoraj, i to jest po drugie, ten spokój mógł być naprawdę obezwładniający, gdyż nie pracował rynek amerykański. W dni, gdy Amerykanie świętują, cały świat finansów zwalnia. Nie byłoby więc niczym dziwnym, gdyby rozpiętość wahań kontraktów wyniosła tylko kilkanaście punktów. Wyniosła więcej.
Nie można powiedzieć, żeby przebieg notowań był porywający, ale jednak dwie fazy sesji zasługują przynajmniej na miano ciekawych. Na początku dnia, gdy okazało się, że notowania ruszyły dokładnie na poziomie piątkowego zamknięcia, do akcji przystąpił popyt. Cena otwarcia stała się ceną minimum dnia. Po rozpoczęciu notowań na rynku akcji kupujący także przeważali. Rozpiętość wahań wyniosła prawie 20 pkt. Później przez wiele godzin nie działo się nic. Mieliśmy do czynienia z niewielkimi wahaniami. Jednak w ostatniej godzinie sesji ponownie byliśmy świadkami próby podniesienia rynku. Pojawiły się nowe maksima sesji. Rozpiętość wahań osiągnęła wartości przeciętne dla normalnych sesji, ale wczorajsza normalna nie była. Zwyżka w końcówce nie doprowadziła do znaczącej poprawy byków, ale podtrzymuje nadzieję na kontynuację korekty. Spadek pod minimum z ostatniej środy tę korektę prawdopodobnie zakończy. Wczoraj od tego minimum się oddalaliśmy.