W tym tygodniu mieliśmy okazję wyznaczyć nowe minimum tegorocznych spadków. Nie skutkowało to wzmożeniem wyprzedaży polskich papierów na rynku akcji ani paniczną wyprzedażą kontraktów. Ba, nie było nawet fali uruchomionych zleceń stop. Teraz jesteśmy kilkadziesiąt punktów wyżej. Za mało, by uznać, że spadek nie jest już możliwy, i za mało, by stwierdzić, że wsparcie w okolicy 2150 pkt jest już obronione. W związku z tym czekamy wciąż na zmianę, która nam na takie wnioski pozwoli, co w obecnej sytuacji oznaczałoby skuteczne wyjście nad poziom oporu na 2300 pkt. Alternatywą jest zmiana w kierunku południowym. Ostatecznie nikt nie powiedział, że wsparcie na pewno się obroni. Szczególnie że po raz kolejny ujawnił się wpływ polityków na rynek. Wypowiedzi sprzyjające bankom szybko przekładają się na wzrost WIG20.

Świadomość oczekiwania na wybicie, a tym samym brak jasnego poglądu co do kierunku ruchu, jest może mało efektowna, ale na rynku nie szukamy efektowności, ale efektywności. Kieruje nami chęć osiągnięcia zysków, co nie jest wcale tożsame z tym, że zawsze należy mieć otwarte pozycje. Optymalną sytuacją jest reagowanie tylko wtedy, gdy rynek zachowuje się wg wcześniej wyłuskanego w historii schematu. Zazwyczaj są to tylko pewne okresy, poza którymi przeświadczenie co do przyszłego kierunku ruchu jest zdecydowanie mniejsze.