To nie było wydarzenie bez znaczenia. Wprawdzie już w połowie tygodnia część strat została odrobiona, to jednak powrót nad wspomniane wsparcia stał się problemem.

Wniosek z tego taki, że do odbicia na razie należy podchodzić z rezerwą. To nie jest jeszcze przekonująca oznaka tego, że rynki akcji nie wykonają kolejnej fali spadków. Brak szybkiej negacji sygnałów wskazuje na to, że istnieje realna możliwość ponowienia akcji podaży, a tym samym pojawienia się nowych minimów trendów spadkowych. To nie musi być już duże poprawienie skali spadków, ale jednak jest ono realne, a tym samym zagrywanie obecnie na rynku terminowym spekulacyjnie na zwyżkę obarczone jest ryzykiem porażki. Podobnie jak miało to miejsce wtedy, gdy WIG20 był nad wsparciem na 2150 pkt. Teraz jest to już opór, a wcześniej oporem był poziom 2300 pkt, który okazał się zbyt silną barierą dla popytu.

Nastroje na rynku są kiepskie, co pokazuje choćby ujemna wartość wskaźnika INI publikowanego przez SII. To sygnał przesilenia, ale byłbym ostrożny w ogłaszaniu końca spadków. Dopiero pojawiły się ich nowe ekstrema. Fakt zatrzymania w okolicy wsparcia (2000 pkt) to jeszcze za mało. Nie ma siły, by skutecznie wyłapywać ekstrema z taką dokładnością.