Jest to pierwszy poziom, który sprawia popytowi problem, ale nie pierwszy, który ma jakieś znaczenie. Istotniejszy pod tym względem jest wcześniejszy opór w okolicy 2300 pkt. Jeśli miałby być on atakowany, to musiałoby dojść do zwyżki porównywalnej do tej, która wyniosła ceny kontraktów od dołka do aktualnych poziomów. Wtedy była motywacja, bo zmienność duża i okoliczności sprzyjające odbiciu. Teraz poza chęciami potrzeba jeszcze zdeterminowanego kapitału, którego w ostatnim czasie nie widać.
Ba, zanim doszło do spadku pod poziom 2150 pkt, także nie było widać determinacji popytu. Wtedy problemem była okolica 2300 pkt. Doszło do tylko jednej próby jej pokonania, a później rynek tylko próbował się zbliżyć, czy raczej oddalić od wsparcia. Wiemy jak to się skończyło. Teraz walka przy 2150 pkt jest bardziej przekonująca i w związku z tym liczymy się z możliwością przynajmniej naruszenia tej okolicy. Niemniej optymizm nie powinien być zbyt duży. W długim terminie wyceny są atrakcyjne, co nie znaczy, że wkrótce nie mogą stać się atrakcyjniejsze. Warto przygotować się na ewentualność pojawienia się nowego dołka spadków. W sposobie jego wyznaczania będzie poszukiwać wskazówek tego, czy to już koniec spadków i czy popyt wraca do gry. Teraz tego popytu nie widać.