Można wprawdzie uznać, że zmiana nie ma potwierdzenia w poziomie aktywności, ale to obserwowaliśmy już wcześniej. Niewiele to zmienia. Brak dużego obrotu podczas ruchu może wpływać na wyczulenie na ewentualne sygnały zmiany kierunku, ale samodzielnie sygnałem takim nie jest. Aktywność graczy zmienia się z różnych powodów i nie zawsze ma to bezpośredni związek z tym, czy zmiany cen są zgodne czy wbrew tendencji. Wnioski po poniedziałkowej sesji nie odbiegają od tego, co było obowiązujące przed weekendem. Podaż, mimo że niespecjalnie duża, pozostaje w ofensywie. Popytu nie widać. W związku z tym trzeba się liczyć z dalszym spadkiem cen.

Wczoraj pojawiło się kilka intrygujących publikacji ze sfery makroekonomii. Poprawiła się lepsza od oczekiwań japońska sprzedaż detaliczna, ale lekko rozczarowała sprzedaż niemiecka. Dynamika polskiego PKB w III kw. została zrewidowana minimalnie pozytywnie, a skala deflacji w Polsce w listopadzie prawdopodobnie została zredukowana do -0,5 proc. Zdecydowanie rozczarował wskaźnik aktywności przemysłu w rejonie Chicago, który ponownie w tym roku znalazł się pod 50 pkt. Warto się przyglądać cenom na poziomie konsumentów, gdyż zbliżający się rok może się okazać rokiem zmiany. Już 2015 r. miał pełnić taką rolę, ale deflacja nie odpuściła.