Koniec „pazdanomanii”? Nie, to dopiero początek!

Polska drużyna zakończyła przygodę na Euro 2016. Po raz pierwszy od 30 lat udział w wielkiej imprezie nie odbył się według trzyetapowego schematu: mecz otwarcia, mecz o wszystko, mecz o honor.

Publikacja: 02.07.2016 10:29

Koniec „pazdanomanii”? Nie, to dopiero początek!

Foto: Archiwum

W pierwszym pojedynku zdominowaliśmy Irlandię Północną, w drugim zabrakło odrobiny szczęścia, aby pokonać Niemców. W trzecim meczu na „piłkarskim luzie" odprawiliśmy z kwitkiem Ukrainę. Czwarty pojedynek to mordercza walka przeciwko Szwajcarii, zakończona szczęśliwym zwycięstwem w karnych.

Ćwierćfinałowa porażka z Portugalią pozostawiła w kibicach ogromny niedosyt. Przed turniejem dotarcie do najlepszej ósemki, większość z nas brałaby w ciemno. Po tym, co pokazali nasi piłkarze, wiemy, że mogliśmy osiągnąć więcej. Medal był w naszym zasięgu. Czego zabrakło? Szczęścia? Umiejętności? Trudno powiedzieć. Pewne jest jedno: mamy drużynę, która może rywalizować – jak równy z równym – z każdym przeciwnikiem.

Tegoroczne mistrzostwa napisały piękny rozdział w historii polskiego futbolu. Pierwsze zwycięstwo, pierwszy awans do fazy pucharowej, pierwsze (a potem drugie) rzuty karne, pierwszy turniej, w trakcie którego ani przez chwilę nie przegrywaliśmy – tak w telegraficznym skrócie prezentuje się nasz dorobek.

Francuskie mistrzostwa wykreowały wielu bohaterów. Miesiąc temu tacy piłkarze jak Michał Pazdan czy Bartosz Kapustka znani byli jedynie wąskiemu gronu zapaleńców, którzy śledzą rozgrywki polskiej ekstraklasy. Teraz ci piłkarze są na ustach całej piłkarskiej Europy. Swoją wartość potwierdzili także inni piłkarze, tacy jak Grzegorz Krychowiak, Kamil Glik czy Kamil Grosicki.

Euro przechodzi do historii, teraz pora napisać nową. Już we wrześniu startują eliminacje do Mistrzostw Świata, które w 2018 r. odbędą się w Rosji. O awans do mundialu powalczymy m.in. z Rumunią, Danią i Czarnogórą. Doskonale wiemy, że to my będziemy faworytem. To Lewandowski i Milik będą postrachem rywali. Jedno jest pewne, najlepsze dopiero przed nami...

Futbolowe pytania do Pawła Cymcyka, prezesa Związku Maklerów i Doradców

Przed czwartkowym meczem obstawiał pan 1:0 dla Polski. Gdyby nie ten rykoszet i bramka Renato Sancheza ...

Mam ogromny niedosyt, półfinał był bardzo blisko. Uważam, że prowadząc 1:0 po bramce Lewego mogliśmy pójść za ciosem i dobić rywala. Powtórzył się schemat z pojedynku ze Szwajcarią, gdzie również zabrakło przysłowiowej kropki nad i.

Ale chyba jest pan zadowolony z postawy drużyny w całym turnieju?

Oczywiście. Przed turniejem ćwierćfinał brałbym absolutnie w ciemno. Ale jak wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc na chłodno po odpadnięciu na tym etapie czuję, że medal był w naszym zasięgu. Zadecydowały detale.

Co pana urzekło w naszej grze?

Całokształt. Co tu dużo mówić: ta drużyna po prostu potrafi grać w piłkę, ma charakter i wie czego chce. Jest ogromna zmiana jakościowa. Gdy jako nastolatek oglądałem mecze reprezentacji na mundialu w Korei, wstydziłem się za naszą grę. Teraz mogę powiedzieć, że czuję dumę, oglądając mecze biało-czerwonych. Gramy świetnie z kontry, ale mecz z Portugalią pokazał, że potrafimy budować atak pozycyjny. Graliśmy przeciwko „europejskim Brazylijczykom", ale to my byliśmy częściej przy piłce (54 proc. czasu gry – red.). Obserwowany progres to prawdopodobnie pierwszy pozytywny skutek budowy Orlików. Szkolenie młodzieży to podstawa, jeśli chcemy się liczyć w europejskiej piłce. Jestem pewien, że wielu 10–15-latków dzięki Euro 2016 „zaraziło się" pasją do futbolu.

A który z piłkarzy zasłużył na wyróżnienie?

Nie ukrywam, że otarłem się o pazdanomanię. Umiejętności piłkarskie oraz boiskowe cwaniactwo, które pokazał obrońca Legii, zasługują na ogromne wyróżnienie. Drugie odkrycie turnieju to Bartosz Kapustka. Miesiąc temu ten chłopak był kompletnie anonimowy, a teraz jest na ustach całej Polski i połowy Europy. Moim zdaniem ten turniej bardzo go wypromował i prawdopodobnie zagwarantował transfer do silniejszego klubu niż Cracovia. Trzeci cichy bohater to Łukasz Fabiański. Wiem, że wielu kibiców obwinia go za to, że nie obronił żadnej jedenastki. Te osoby zapominają jednak o tym, że Łukasz „uratował" nam mecz ze Szwajcarią oraz zagrał perfekcyjne 120 minut przeciwko Portugalii. To bramkarz klasy światowej, wszyscy nam go zazdroszczą.

Przed nami eliminacje do mundialu w Rosji. Będzie dobrze?

Oczywiście. Myślę, że drużyna jest gotowa w 100 procentach. Jestem spokojny o wyniki.

Komentarze
Co martwi ministra finansów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Zamrożone decyzje
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów