Początek bieżącego tygodnia przyniósł już jednak zmianę nastrojów na gorsze: notowania europejskiej ropy Brent zeszły z powrotem poniżej poziomu 50 USD za baryłkę, a ceny amerykańskiej ropy naftowej WTI zwróciły się na południe do okolic 48 USD za baryłkę.

Obecnie siły popytu i podaży na rynku ropy naftowej wydają się w miarę zrównoważone. Z jednej strony obawy dotyczące Brexitu, a także sygnały zmniejszonego popytu na ropę naftową w Azji generują presję na spadek cen tego surowca – a dodatkowo udało się uniknąć strajku pracowników pól naftowych w Norwegii z uwagi na kompromis pomiędzy związkami zawodowymi i firmami wydobywczymi. Jednocześnie potencjał spadkowy cen ropy naftowej jest ograniczony ze względu na zmiany fundamentalne na tym rynku i fakt, że w ujęciu globalnym jest on coraz bliższy równowagi – na co w weekend zwrócił uwagę minister ds. ropy naftowej Arabii Saudyjskiej.

Neutralna dla cen ropy naftowej jest obecnie także sytuacja w Stanach Zjednoczonych. Wprawdzie zapasy ropy naftowej w tym kraju ostatnio spadają, ale jednocześnie aktywność zwiększają producenci ropy naftowej z łupków. Firma Baker Hughes podała, że w minionym tygodniu liczba funkcjonujących wiertni w USA wzrosła o 11, do poziomu 341. Spośród pięciu ostatnich tygodni aż w czterech wzrosła liczba punktów wydobycia ropy w tym kraju.