Wiceprezes OPTI TFI: Polskie firmy nie są jeszcze drogie, to szansa dla GPW

Jesteśmy po długich, nieprzerwanych zwyżkach. W krótkim terminie jest sporo ryzyk. W dłuższym może nas czekać jedna z największych fal wzrostowych gospodarki od lat 80. – przewiduje Tomasz Bursa, doradca inwestycyjny i wiceprezes OPTI TFI.

Publikacja: 04.04.2024 18:33

Tomasz Bursa, doradca inwestycyjny i wiceprezes OPTI TFI

Tomasz Bursa, doradca inwestycyjny i wiceprezes OPTI TFI

Foto: fot. mat. prasowe

Pierwszy kwartał przyniósł wzrosty na giełdach. Czy główny amerykański indeks S&P 500, zyskując 10 proc., nieco się nie zapędził?

To już piąty kwartał dosyć istotnych wzrostów S&P 500. O ile poprzedni rok mogliśmy tłumaczyć jakimś odreagowaniem słabego 2022 r. i wielkim dostosowaniem monetarnym, o tyle teraz tak dobre zachowanie rynku jest lekkim zaskoczeniem. Wydawało się, że rynki, szczególnie amerykański, będą szukać pewnego odpoczynku. Jak na razie mamy w tym roku zwyżkę już o około 10 proc. Warto mieć świadomość, że jest to wzrost mocno skoncentrowany. Już nie tylko Nvidia, ale i cała tzw. wspaniała siódemka spółek technologicznych zwyżkuje w ramach szumu wokół sztucznej inteligencji. W I kw. spółki te urosły o blisko 30 proc. Gdyby wyłączyć je z S&P 500, to indeks zyskałby około 4 proc., podobnie jak Dow Jones, który jest indeksem reprezentującym szerzej amerykańską gospodarkę.

Co poza sztuczną inteligencją przyciąga inwestorów? Na co muszą uważać?

Poza wspomnianą sztuczną inteligencją ważnym tematem jest też sektor finansowy. W Europie indeks Stoxx Banks w I kw. urósł o około 20 proc., po silnych wzrostach w 2023 r. i to też jest zaskoczenie. Są oczywiście silniejsze aspekty makroekonomiczne, które za tymi wzrostami stoją. Do zwyżek ostatnio dołączyło jeszcze złoto. Ewidentnie widać, że nie ma odejścia od ryzyka, ale jeśli rozmawiamy o perspektywie najbliższych kilku miesięcy, to rynek staje się bardziej wymagający. Nie wiemy, co z obniżkami stóp procentowych. Fed zapowiada, że one się w tym roku pojawią, ale nie spieszy się, testuje rynki do momentu, w którym będą skłonne akceptować wyższe stopy procentowe, bo też nie chce wyzbywać się amunicji do walki z ewentualnym spowolnieniem gospodarczym. Rynki nie są już tanie w zestawieniu z obecnym poziomem stóp, ale też nie są jakoś bardzo drogie, oderwane od realiów. Mamy wybory prezydenckie w USA, jest trochę tych ryzyk. Jesteśmy po silnych wzrostach, więc zalecałbym ostrożność, szczególnie że wyczekiwane ożywienie gospodarcze zdaje się przesuwać w czasie, co też jest związane z polityką monetarną.

W krótkim terminie korekta nie byłaby niespodzianką, a czy w długim terminie hossa jest do utrzymania?

Obniżki stóp procentowych nie są odsuwane w czasie bez argumentów, ryzyko drugiej rundy inflacji ciągle istnieje. Obecnie zjawiska dezinflacyjne związane są z obniżkami cen towarów. Przed nami druga faza, czyli ceny usług, które już są bardziej lepkie, a bankom centralnym trudniej z nimi walczyć. Może też wrócić temat towarów – widzimy, co dzieje się z ropą naftową przez geopolitykę. Banki centralne będą zachowywać ostrożność, nawet kosztem odsunięcia w czasie wzrostu gospodarczego i będą utrzymywać stopy wyżej. Na ile rynek aktywów to wytrzyma, nie wiadomo. Jesteśmy po długim, nieprzerwanym wzroście, więc to w naturalny sposób rodzi ryzyko w krótkim terminie. Co do długiego terminu to fundamenty, które teraz się przebijają, mogą wywołać jedną z największych fal wzrostowych gospodarki od lat 80. Mamy sztuczną inteligencję, jest też transformacja energetyczna, która została w ostatnich latach nieco zapomniana, ale gdy dojdzie do zbilansowania kosztu kapitału z zapotrzebowaniami energetycznymi, to może być ona drugą silną nogą. Widzimy też odejście świata od ujemnych realnych stóp procentowych. Pewnie będą one dodatnie przez kilka najbliższych lat, a to jest także pozytywny sygnał dla sektora finansowego, który jest po kilkunastu latach marazmu. Teraz może to być ważny sektor zarówno lokalnie, jak i globalnie w najbliższych latach, choć sporo już zwyżek za nami. Rynki dużo zdyskontowały tego pozytywnego scenariusza, więc dziś bilans ryzyk przechyla się w stronę korekty. Lepiej, żeby ona wydarzyła się teraz niż 20 proc. wyżej.

Złoto bijąc rekord, w miesiąc zyskało 11 proc., a w sześć miesięcy 25 proc. To efekt szukania bezpiecznych przystani czy oczekiwanych obniżek stóp procentowych?

Pewnie wszystkiego po trochu. Złoto to taki uśpiony smok. Kilka lat temu złoto było słabym aktywem, ale teraz może nas czekać dłuższy ruch w górę. Jeśli złoto zaczyna rosnąć, to nie przez rok czy dwa, ale przez dłuższy czas. Pamiętajmy też, że banki centralne akumulują złoto. Co do innych metali jak srebro czy miedź wzrosty pewnie wynikają także z nadchodzących obniżek stóp procentowych, ale też może z oczekiwań na pozytywne sygnały z chińskiej gospodarki. Bez Chin oraz Indii trudno będzie utrzymać zwyżki cen surowców.

Na GPW nie ma reprezentantów AI, ale jest silny sektor bankowy. Zysk netto banków po pierwszych dwóch miesiącach br. wzrósł o prawie 20. Czy banki, których kursy akcji mocno zyskały w ostatnich miesiącach, mają jeszcze potencjał do zwyżki?

Zachowanie krajowych banków nie jest oderwane od europejskich. W Europie Zachodniej jest wysoki popyt na ich akcje. Odłożenie w czasie obniżek stóp działa pozytywnie na wyniki finansowe banków. Wynikowa górka, która miała się być może wygaszać w 2024 r., a na pewno w 2025 r., zacznie się wygaszać w 2026 r. To otwiera możliwości poprawy kapitałów banków oraz dystrybucji zysków. Nadzór finansowy z kolei zaczął bardziej liberalnie podchodzić do wypłat dywidend przez banki, a to jeszcze kilka miesięcy temu stało pod znakiem zapytania. W Europie z kolei EBC pozwala bankom skupować akcje, co też sprzyja ich notowaniom. Polskie banki przy dzisiejszych wycenach w porównaniu z europejskimi odpowiednikami nie są już tanie, a wręcz stały się droższe. Ale przed długi czas były notowane z dużym dyskontem do historycznych średnich i europejskich odpowiedników. Teraz to się wyrównało, wyceny są neutralne. Kontynuacja zwyżek kursów banków będzie zależeć od możliwości dystrybucji zysków w przyszłości, od tego, kiedy nastąpią obniżki stóp procentowych, ale przede wszystkim też od rozwoju sytuacji makro. Sektor bankowy oprócz kredytów hipotecznych nie dokładał się za mocno do kreowania akcji kredytowych. Przed nami większe wyzwania związane z finansowaniem dużych projektów. To może być szansa. Dziś banki stają się inwestycją przeciętną, choć nie złą, zwłaszcza dla inwestorów dywidendowych.

Dywidendy będą znaczącym wsparciem?

Dywidendy wypłacane przez banki będą miały spory wpływ na rynek. WIG jest indeksem mocno dywidendowym. Stopa dywidendy na ten rok sięgnie około 5 proc., czyli 10 mld zł, a ten pieniądz wraca na rynek. To w połączeniu z napływami np. do PPK może oznaczać, że hossę na polskiej giełdzie możemy utrzymać nawet bez uczestnictwa szerokiego grona inwestorów detalicznych.

WIG jest rekordowo wysoko, przekracza 83 tys. pkt. Pan prognozował, że sięgnie 100 tys...

Na początku 2023 r. zakładaliśmy, że te 100 tys. pkt może pojawić się w perspektywie dwóch lat. Teoretycznie nie wydaje się to niewykonalne, bo brakuje około 20 proc., z czego około 10 proc. mogą dać same dywidendy. Wycenowo polski rynek nie jest już tani, ale nie jest też mocno drogi. Przy dobrym makro, jakiego spodziewam się w tym i kolejnym roku, wsparciu KPO, który może mieć pozytywny wpływ na konsumentów, przy 100 tys. pkt na WIG na koniec 2025 r. wskaźnik C/WK powinien osiągnąć 1,4-krotności przy obecnym 1,2-krotności. Czy to dużo? W ostatnim dziesięcioleciu byliśmy trzy razy na tym poziomie, aczkolwiek wydaje się, żeby osiągnąć takie okrągłe poziomy, do banków musiałyby się podłączyć kolejne sektory, np. energetyka albo spółki konsumenckie.

Warto jeszcze zwrócić uwagę na brak IPO, co z punktu widzenia rozwoju rynku jest oczywiście fatalne, ale z drugiej strony nie mamy podaży akcji. Ci, którzy kupili akcje, nie za bardzo chcą je sprzedawać z uwagi na dywidendy. OFE, gdyby nie mechanizm suwaka, pewnie też nie sprzedawałyby polskich akcji.

Opracował Andrzej Pałasz

CV

Tomasz Bursa

Tomasz Bursa to czołowy analityk sektora bankowego oraz ekspert w zakresie analiz makroekonomicznych. Doktor nauk ekonomicznych Uniwersytetu Łódzkiego, posiada licencję doradcy inwestycyjnego i maklera. W latach 2005–2006 pracował w Ernst & Young Polska, potem w DM BH, a w latach 2008–2013 w Espirito Santo Investment oraz Ipopema Securities. Współzałożyciel OPTI TFI. Nagradzany m.in. przez „Parkiet”.

Inwestycje
Kacper Nosarzewski, 4CF: W poszukiwaniu czarnych łabędzi
Inwestycje
Amerykańskie akcje większy zysk przynoszą w okresie od listopada do kwietnia
Inwestycje
Czy warto pozbywać się akcji w maju?
Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander BM: Polskie akcje wciąż są nisko wyceniane
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego
Inwestycje
Uspokojenie nastrojów sprzyja korekcie spadkowej na rynku ropy naftowej