Guru łapania intratnych okazji, czyli Stanley Druckenmiller

Giełda. Na rynkach rzadko zdarzają się okazje do wielkich zysków, więc kiedy już takowa się przytrafi, należy nie bać się zaryzykować. Kierując się tą zasadą, Druckenmiller zarabiał średnio 30 proc. rocznie.

Publikacja: 05.12.2013 05:23

W środę WIG spadał już trzeci dzień z rzędu i naruszył pułap 53 000 pkt. Na rynku pojawiają się obaw

W środę WIG spadał już trzeci dzień z rzędu i naruszył pułap 53 000 pkt. Na rynku pojawiają się obawy, czy trwająca przecena nie jest początkiem silniejszego ruchu w dół, który zakończy hossę. Patrząc na podstawowe wskaźniki analizy fundamentalnej (P/E oraz P/BV) dla indeksu WIG, z których korzystał również Druckenmiller, obawy te wydają się nieuzasadnione. Obydwa wskaźniki są wprawdzie w trendzie wzrostowym od sierpnia ubiegłego roku, ale ich aktualne wartości są dużo niższe niż w szczycie poprzedniej hossy, czyli wiosną 2011 r. Wskaźnik P/E przyjmował wówczas wartość 21, a dziś wynosi ona 17,4. Z kolei P/BV miał dwa lata temu prawie 1,6, a obecnie jest to 1,22. Jeśli dodamy do tego fakt, że polska gospodarka dopiero oddala się od koniunkturalnego dołka, co powinno przełożyć się na poprawę wyników spółek w przyszłym roku, to optymistyczna interpretacja wskaźników wydaje się uzasadniona. Ponadto oznak zakończenia hossy nie widać również w analizie wykresu. Technika podpowiada, że trwający spadek to ruch korekcyjny, a jego skala jest na razie niegroźna.PZ

Foto: GG Parkiet

Przez 30 lat zarządzał własnym funduszem Duquesne Capital Management, osiągając średnią roczną stopę zwrotu 30 proc. i nie kończąc żadnego roku na minusie. Takie wyniki dają Druckenmillerowi miejsce w gronie najlepszych fund managerów na świecie. Jego filozofia inwestycyjna bazuje zarówno na narzędziach analizy technicznej, jak i fundamentalnej, a więc łączy elementy spekulacji z inwestowaniem w wartość. Działając na rynkach, starał się naśladować swojego idola – George'a Sorosa, dla którego pracował w Quantum Fund przez blisko 13 lat.

W ramach wywiadu do książki „New market wizards" został zapytany przez Jacka Schwagera o klucz do sukcesu. Odpowiedź była krótka – ochrona kapitału i wykorzystywanie intratnych okazji. Jak stosowanie tych zasad wyglądało w praktyce? O tym poniżej.

Nie ma prostych reguł

Giełdowego rzemiosła Druckenmiller uczył się od 25. roku życia. Zaczynał w  Pittsburgh National Bank, gdzie pracował jako analityk branży bankowej i chemicznej. Mimo opasłych opracowań, które prezentował zarządowi, nieprędko uzyskał przychylność przełożonych. W raportach brakowało bowiem najważniejszego – wskazania czynników, które sprawiają, że ceny rosną lub spadają. Po tej lekcji młody analityk zaczął patrzeć na rynek z innej perspektywy – szukał współzależności między ruchami kursów a poszczególnymi wskaźnikami. Szybko zorientował się, że w większości przypadków kluczowe znaczenie ma zysk w bieżącym okresie – to on stanowi główny bodziec dla popytu lub podaży. Reguła ta nie była jednak uniwersalna. Po bardziej wnikliwych badaniach Druckenmiller zorientował się, że czynnik kluczowy różni się w zależności od branży, w jakiej działa dana spółka. Dla sektora chemicznego były to na przykład moce wytwórcze.

Choć dla wielu ta obserwacja może się wydawać oczywista, to jednak warto o niej pamiętać. Na giełdach coraz więcej jest przedstawicieli sektora nowych technologii, jak chociażby firmy biotechnologiczne. Spółki te często wchodzą na parkiet, by pozyskać kapitał na badania i rozwój. Zanim pokażą zysk, czeka je szereg miesięcy, a nawet lat bez przychodu. Ich analiza nie może więc opierać się tylko na raportach okresowych. Wymaga dokładnego przeglądu działalności i oceny perspektyw w szerszym ujęciu czasowym.

Błędy też się zdarzają

Po wnikliwym prześwietleniu rynku w drugiej połowie lat 70. Druckenmiller stwierdził, że obalenie szacha Iranu to dobra okazja, by zaangażować się w branżę paliwową i producentów broni. Przeznaczył na ten cel 70 proc. kapitału, a inwestycja okazała się tak opłacalna, że została awansowany na szefa całego działu inwestycji w Pittsburgh National Bank. Propozycji nie przyjął – wolał otworzyć własny fundusz o nazwie Duquesne Capital Management. Jego strategia w ramach prywatnej działalności nie ograniczała się tylko do rynków akcji. Druckenmiller był otwarty zarówno na rynki towarowe, jak i walutowe. Wykorzystywał mechanizm dźwigni w instrumentach pochodnych, by dobrze zarobić na intratnych okazjach. Jego zdaniem czasem trzeba zdobyć się na odwagę i postawić wszystko na jedną kartę. Nie jest to oczywiście ślepe zdawanie się na łaskę przypadku, tylko wybór momentu, w którym mamy racjonalne podstawy do twierdzenia, że mamy rację. Gdy ich nie mamy, nie należy podejmować nadmiernego ryzyka.

Na początku lat 80., przewidując spadek stóp procentowych, otworzył ogromne pozycje w kontraktach na bony skarbowe. Niestety, inwestycja okazała się porażką. Druckenmiller dobrze przewidział kierunek zmian na rynku pieniężnym, ale źle wybrał moment wejścia na rynek. Wszedł za wcześnie i w ciągu czterech dni znalazł się na skraju bankructwa. Ta lekcja nauczyła młodego menedżera, że nawet jeśli ma się rację, wciąż można stracić pieniądze.

Cenna elastyczność

Dzięki zewnętrznemu inwestorowi fundusz Druckenmillera został uratowany, a on sam kontynuował karierę. Ważnym jej momentem był rok 1987, a więc ten, w którym doszło do jednego z największych krachów na Wall Street. Pierwsze półrocze było udane – długie pozycje przynosiły krocie na rosnącym rynku. W czerwcu Druckenmiller postanowił zmienić nastawienie do rynku i zagrał krótko.

Do decyzji tej skłoniły go zarówno czynniki fundamentalne, jak i techniczne. Wskaźniki stopy dywidendy i ceny do wartości księgowej dla amerykańskich spółek były na historycznie wysokich poziomach. Była to oznaka, że wyceny są zawyżone i kursy akcji zamiast odzwierciedlać wartość spółek, pokazują nadmiar płynności na rynku. Poza tym z analizy wykresu wynikało, że ceny znalazły się w obszarze silnego wykupienia. I choć kursy akcji rosły jeszcze przez dwa miesiące, późniejszy krach wynagrodził Druckenmillera z nawiązką i zakończył on feralny rok na plusie.

To doświadczenie pokazało, że na rynku trzeba być elastycznym i gotowym zmienić decyzję nawet w momencie, gdy jesteśmy mocno na plusie.

[email protected]

Do spółki z miliarderem George'em Sorosem złamał Bank Anglii

Stanley Druckenmiller urodził się w 1956 r. w Pittsburgu. Jego rodzice byli inżynierami chemii, ale przyszłemu inwestorowi od początku edukacji bliżej było do finansów. Po ukończeniu ekonomicznego Bowdoin College uzyskał średnie wykształcenie, po czym kontynuował naukę na uniwersytecie w Michigan. Zbyt wiele teorii i mało praktycznych zajęć skłoniło go do rezygnacji ze studiów na trzecim roku. Druckenmiller zdecydował się na pracę w Pittsburg National Bank, gdzie w wieku 25 lat został szefem działu analiz. Była to zaskakująca decyzja, bo miał wówczas najkrótszy staż w firmie i dużo mniej doświadczenia niż starsi koledzy. Ówczesny przełożony postawił jednak na niego, ponieważ spodziewał się kilku lat rynku byka i był przekonany, że tylko młody, nienauczony złych nawyków analityk najlepiej skorzysta na hossie. Nie mylił się. W 1980 r. Druckenmiller odszedł z banku i założył fundusz Duquesne Capital Management. Prywatna działalność nie przeszkadzała mu przy współpracy z innymi firmami z branży inwestycyjnej – w 1985 r. został konsultantem funduszu Dreyfus, a dwa lata później dołączył do Quantum Fund, by razem z George'em Sorosem złamać Bank Anglii w 1992 r. Panowie współpracowali do 2000 r., kiedy fundusz poniósł duże straty na spółkach technologicznych i Druckenmiller stracił posadę. Swój własny fundusz prowadził do sierpnia 2010 r. Od trzech lat jest na emeryturze. Swoje odejście od inwestowania tłumaczył zbyt dużym stresem związanym z utrzymaniem wysokich wyników (średnio 30 proc. rocznie) przez tak długi czas.PZ

Inwestycje
Trzy warstwy regulacji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Jak przeprowadzić spółkę przez spór korporacyjny?
Inwestycje
Porozumienia akcjonariuszy w spółkach publicznych
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Unikanie sporów potransakcyjnych