Przez 30 lat zarządzał własnym funduszem Duquesne Capital Management, osiągając średnią roczną stopę zwrotu 30 proc. i nie kończąc żadnego roku na minusie. Takie wyniki dają Druckenmillerowi miejsce w gronie najlepszych fund managerów na świecie. Jego filozofia inwestycyjna bazuje zarówno na narzędziach analizy technicznej, jak i fundamentalnej, a więc łączy elementy spekulacji z inwestowaniem w wartość. Działając na rynkach, starał się naśladować swojego idola – George'a Sorosa, dla którego pracował w Quantum Fund przez blisko 13 lat.
W ramach wywiadu do książki „New market wizards" został zapytany przez Jacka Schwagera o klucz do sukcesu. Odpowiedź była krótka – ochrona kapitału i wykorzystywanie intratnych okazji. Jak stosowanie tych zasad wyglądało w praktyce? O tym poniżej.
Nie ma prostych reguł
Giełdowego rzemiosła Druckenmiller uczył się od 25. roku życia. Zaczynał w Pittsburgh National Bank, gdzie pracował jako analityk branży bankowej i chemicznej. Mimo opasłych opracowań, które prezentował zarządowi, nieprędko uzyskał przychylność przełożonych. W raportach brakowało bowiem najważniejszego – wskazania czynników, które sprawiają, że ceny rosną lub spadają. Po tej lekcji młody analityk zaczął patrzeć na rynek z innej perspektywy – szukał współzależności między ruchami kursów a poszczególnymi wskaźnikami. Szybko zorientował się, że w większości przypadków kluczowe znaczenie ma zysk w bieżącym okresie – to on stanowi główny bodziec dla popytu lub podaży. Reguła ta nie była jednak uniwersalna. Po bardziej wnikliwych badaniach Druckenmiller zorientował się, że czynnik kluczowy różni się w zależności od branży, w jakiej działa dana spółka. Dla sektora chemicznego były to na przykład moce wytwórcze.
Choć dla wielu ta obserwacja może się wydawać oczywista, to jednak warto o niej pamiętać. Na giełdach coraz więcej jest przedstawicieli sektora nowych technologii, jak chociażby firmy biotechnologiczne. Spółki te często wchodzą na parkiet, by pozyskać kapitał na badania i rozwój. Zanim pokażą zysk, czeka je szereg miesięcy, a nawet lat bez przychodu. Ich analiza nie może więc opierać się tylko na raportach okresowych. Wymaga dokładnego przeglądu działalności i oceny perspektyw w szerszym ujęciu czasowym.
Błędy też się zdarzają
Po wnikliwym prześwietleniu rynku w drugiej połowie lat 70. Druckenmiller stwierdził, że obalenie szacha Iranu to dobra okazja, by zaangażować się w branżę paliwową i producentów broni. Przeznaczył na ten cel 70 proc. kapitału, a inwestycja okazała się tak opłacalna, że została awansowany na szefa całego działu inwestycji w Pittsburgh National Bank. Propozycji nie przyjął – wolał otworzyć własny fundusz o nazwie Duquesne Capital Management. Jego strategia w ramach prywatnej działalności nie ograniczała się tylko do rynków akcji. Druckenmiller był otwarty zarówno na rynki towarowe, jak i walutowe. Wykorzystywał mechanizm dźwigni w instrumentach pochodnych, by dobrze zarobić na intratnych okazjach. Jego zdaniem czasem trzeba zdobyć się na odwagę i postawić wszystko na jedną kartę. Nie jest to oczywiście ślepe zdawanie się na łaskę przypadku, tylko wybór momentu, w którym mamy racjonalne podstawy do twierdzenia, że mamy rację. Gdy ich nie mamy, nie należy podejmować nadmiernego ryzyka.