Każdy może obudzić w sobie giełdowego stratega

Inwestowanie bez opracowanego wcześniej planu to skazywanie się na finansową porażkę. Czterech analityków technicznych udziela praktycznych wskazówek, jak budować kompletną strategię gry.

Aktualizacja: 16.02.2017 03:34 Publikacja: 27.12.2012 05:00

Każdy może obudzić w sobie giełdowego stratega

Foto: GG Parkiet

Rzymski filozof Seneka twierdził, że ślepy i nierozsądny jest ten, kto zdaje się na łaskę przypadku. I choć mądrość ta zrodziła się w jego głowie prawie 2000 lat temu, i pierwotnie nie odnosiła się z pewnością do inwestorów, to dziś można śmiało umieścić ją w czołówce giełdowych myśli przewodnich. Dlaczego? Bo ktoś, kto uruchamia swoją platformę inwestycyjną i bez przygotowanego wcześniej planu zaczyna zawierać transakcje, zachowuje się jak ten nierozsądny ślepiec. Działając na giełdzie na zasadzie „chybił trafił", z góry skazujemy się na finansową klęskę, niepotrzebne nerwy i frustracje.

Inwestowanie wymaga podejścia strategicznego, czyli obiektywnie zdefiniowanej i sprawdzonej metody. Zenon Komar pisał w „Sztuce spekulacji", że strategia gry powinna być tak opracowana, że jeśli ktokolwiek zapyta nas, jak podejmujemy decyzje inwestycyjną, będziemy mu to w stanie jasno wytłumaczyć. I jeśli za pół roku zapyta ponownie, usłyszy tę samą odpowiedź. I nie znaczy to bynajmniej, że nie można metody modyfikować i udoskonalać. Można; musi być ona jednak kompletnie opracowana, zanim wprowadzimy ją w życie.

Jak obudzić w sobie giełdowego stratega? Na to pytanie spróbujemy tu odpowiedzieć, opierając się na prezentowanych poniżej czterech metodach inwestycyjnych, opracowanych przez ekspertów od analizy technicznej.

Ogranicza nas tylko wyobraźnia

Już na pierwszy rzut oka widać, że przedstawione strategie różnią się od siebie dość istotnie. Pierwsza bazuje na prostej statystyce opisowej, druga na popularnym oscylatorze RSI, trzecia na układach świecowych, a ostatnia na formacjach liniowych. Ta różnorodność pokazuje dwie istotne kwestie. Po pierwsze, arsenał narzędzi, które można wykorzystać do budowania strategii inwestycyjnej, jest bardzo obszerny. Można korzystać ze wskaźników analizy technicznej, z zasad matematyki czy technik japońskich. Nic nie stoi też na przeszkodzie, by podejścia te łączyć. Jedynym ograniczeniem jest tak naprawdę inwestorska wyobraźnia.

Po drugie, każdy inwestor ma swoją ulubioną metodę, która jest zgodna z jego charakterem i preferowanym stylem gry. Jedni lubią podłączać się pod trwający trend, licząc na jego kontynuację, a inni wolą grać pod prąd, szukając punktów zwrotnych na rynku. Wybór metody jest kwestią indywidualną. Im bardziej będzie ona jednak zgodna z naszym temperamentem i usposobieniem, tym łatwiej będzie jej zaufać i utrzymać dyscyplinę podczas jej stosowania. A konsekwentne trzymanie się przyjętych zasad potrafi sowicie wynagrodzić.

Konstrukcyjny kręgosłup

Choć styl gry i dobór narzędzi mają charakter subiektywny, to każda metoda inwestycyjna powinna bazować na stałym kręgosłupie konstrukcyjnym. Chodzi o to, by w strategii znalazło się precyzyjne zdefiniowanie warunków zawierania transakcji kupna i sprzedaży, sposób ustawiania linii obrony oraz metoda zarządzania kapitałem.

W prezentowanych metodach w dość skrupulatny sposób opisywane są pierwsze dwa elementy. Zarządzanie kapitałem zostało pominięte, ale znana, uniwersalna reguła 3 proc. powinna tę lukę wypełnić. Na czym polega? Zasada jest prosta. W pojedynczej transakcji można ryzykować tylko 3 proc. kapitału przeznaczonego na inwestycję. Mając dokładnie określony moment wejścia na rynek oraz odległość zlecenia stop loss, możemy wybrać taką liczbę akcji czy otwartych pozycji w kontraktach, by zmieścić się w limicie dopuszczalnego ryzyka. Reguła działa jak amortyzator. Jeśli pomnażamy kapitał, to kolejne transakcje będą miały większą wartość. W razie strat, zaangażowanie finansowe będzie maleć.

Test z historii

Czy opracowanie metody zgodne z tymi wytycznymi to warunek wystarczający, by rozpocząć „zabawę" prawdziwymi pieniędzmi? Niezupełnie. Pozostaje jeszcze sprawdzenie, jak opracowana przez nas strategia sprawdza się na rynku. W tym celu warto wykonać test na danych historycznych. Można to zrobić przy użyciu oprogramowania typu MetaStock lub AmiBroker, przy czym wymagana jest podstawowa wiedza z zakresu programowania. Jeśli ktoś takowej nie posiada, może po prostu przetestować strategię na rachunku wirtualnym. Większość biur maklerskich udostępnia demo, na których można obracać fikcyjnym kapitałem. Taka gra „na sucho", choć nie oswoi nikogo z inwestycyjnym stresem, to pozwoli jednak zweryfikować praktyczną przydatność opracowanej metody.

Wędkę masz, naucz się łowić

Czy ten artykuł i prezentowane poniżej strategie to podana na tacy recepta na giełdowy sukces? Nie. Takie recepty nie istnieją. Na temat inwestowania powstało przecież wiele świetnych książek i artykułów. Niektóre z nich obiecywały nawet w tytułach osiągnięcie wielomilionowych fortun. Niestety, samo czytanie i stosowanie się do sugestii autorów to za mało, by na giełdowym rzemiośle zacząć zarabiać. Inwestowanie, jak każdy inny zawód, wymaga doświadczenia. To z czasem nabywa się giełdowej intuicji, umiejętności panowania nad emocjami czy analitycznego obiektywizmu. Ta droga do profesjonalizmu bywa długa i jej pokonanie może zająć kilka lat. Jedno jest jednak pewne. Stosowanie jasno zdefiniowanych metod inwestycyjnych, zamiast strategii „chybił trafił", znacznie skraca ten dystans. Dlatego ten artykuł trzeba traktować jak coś w rodzaju wędki, z której można zrobić dobry użytek.

[email protected]

Kupuj na rocznym maksimum

210 proc. zysku w ciągu ostatnich 10 lat - Michał Krajczewski, analityk DM?Raiffeisen Banku

Strategia kupna rocznego maksimum opiera się na podstawowym założeniu analizy technicznej, zgodnie z którym ceny poruszają się w trendach. Jest to szczególnie istotne dla inwestora, który zarabia najwięcej podczas silnych, długotrwałych wzrostów giełdowych indeksów. Aby wydobyć więc z wahań cen powstający trend albo dołączyć do już istniejącego, proponuję zastosowanie filtra, jakim jest dokonanie zakupu, kiedy indeks osiąga swoje roczne maksimum. Zlecenie stop-loss będzie wówczas ustawiane na poziomie półrocznego minimum notowań. Idea stojąca za tym sposobem handlu jest prosta – kupując roczne maksimum nabywana jest „siła" rynku według założenia, że dotychczasowy trend wzrostowy będzie kontynuowany. Gdy cena dotrze do półrocznego minimum, będzie to natomiast negatywna oznaka świadcząca o słabnięciu rynku – zamknięcie pozycji na tym poziomie ma uchronić inwestora przed dalszą stratą. Jest to strategia bardzo prosta, a równocześnie oferująca bardzo duże pole manewru do dalszych modyfikacji. Przykładowo, zamiast maksimum rocznego można zastosować maksimum półroczne, a zamiast minimum półrocznego przyjąć można minimum roczne. Ponadto strategii tej można używać także na kontraktach – wtedy zamiast zlecenia stop-loss, odwracamy kierunek pozycji. Najważniejszą sprawą dla inwestora jest jednak odpowiedź na pytanie, jak zyskowna jest strategia kupna rocznego maksimum. Przedstawione to zostanie na przykładzie najpopularniejszego indeksu polskiej giełdy, czyli WIG20. Dla uproszczenia pominięte zostały prowizje biura maklerskiego oraz podatek od zysków kapitałowych. Otwarcie oraz zamknięcie pozycji odbywa się na zamknięciu następnej sesji, po której padał dany sygnał. Od początku istnienia indeksu WIG20 strategia kupna rocznego maksimum ze stop-lossem na poziomie półrocznego minimum przyniosłaby ok. 107 proc. zysku, podczas gdy sam indeks WIG20 do 14 grudnia wzrósł o ponad 137 proc. Jak widać jest to wynik gorszy, jednakże w zamian za to inwestor otrzymuje znacząco niższe wahania wartości swojego portfela – maksymalne obsunięcie kapitału (ang. max drawdown) w strategii tej wyniosło 19,2 proc., podczas gdy maksymalne obsunięcie dla indeksu to 65,8 proc. Bardzo dużo zależy jednak od okresu, w którym zastosowana została strategia, co mówi dużo o charakterystyce naszego rynku. Przykładowo w ciągu ostatnich 10 lat (czyli od początku 2003 r.) WIG20 wzrósł o 115,6 proc., podczas gdy opisywana strategia dała ponad 210 proc. stopy zwrotu. Ponadto to w tym okresie maksymalne obsunięcie kapitału dla WIG20 wyniosło wspomniane 65,8 proc., a największa strata w strategii kupna rocznego maksimum to zaledwie 2 proc. Podsumowując: strategia kupna rocznego maksimum ze stop-lossem na poziomie półrocznego minimum ma potencjał do zwiększania osiąganej stopy zwrotu podczas trwania na giełdzie wyraźnych trendów, jednak – co ciekawe – najlepsze rezultaty osiąga na polu ograniczenia ponoszonego przez inwestorów ryzyka.

Zmodyfikowana interpretacja oscylatora RSI

Mix oscylatora ze wskaźnikiem zmienności - Krzysztof Borowski, katedra bankowości SGH

Proponowany przeze mnie system dotyczy danych dziennych, a opiera się na zmodyfikowanej interpretacji wskaźnika RSI dla 14 sesji. Podstawowym założeniem strategii jest to, że wybicie RSI powyżej 70 pkt jest konsekwencją silnego trendu wzrostowego, a spadek poniżej 30 pkt konsekwencją silnego trendu spadkowego. Do wygenerowania wskazań kupna i zleceń stop loss wykorzystuje się wskaźnik zmienności ATR. Jego zastosowanie determinuje umieszczenie zlecenia obronnego daleko od poziomu otwarcia pozycji, gdy mamy do czynienia z dużą zmiennością cen. Takie uplasowanie stop lossa zapewnia dostateczną przestrzeń w przypadku wystąpienia korekty i chroni przed szybkim wyrzuceniem z rynku. Najczęściej stosuje się ATR dla 14 sesji, ja proponuję liczyć wskaźnik dla 21 sesji. Sygnał kupna powstaje podczas sesji, gdy RSI przebija 50 pkt od dołu w górę. Zlecenie kupna jest umieszczane na poziomie W=H+(0,2*ATR), tj. na poziomie najwyższej ceny z sesji, kiedy nastąpiło wskazanie kupna, podwyższonej o 20 proc. ówczesnej wartości ATR. Zlecenie obronne umieszczamy na poziomie SLL=W-(0,3*ATR), tj. na poziomie o 30 proc. wartości ATR niższym niż cena wejścia. W momencie kiedy RSI przebija 60 pkt podwajamy pozycję. Jeśli pokona 70 pkt i wróci poniżej tego poziomu – zamykamy połowę pozycji. Druga połowa jest utrzymywana aż do wygenerowania wskazania zajęcia pozycji krótkiej lub zrealizowania zlecenia stop loss. Gdyby nie doszło do przełamania 60 pkt, a RSI spadłby poniżej 50 pkt, zamykamy pozycję. Wskazanie sprzedaży powstaje, gdy w układzie dziennym RSI zamyka się na poziomie poniżej 50 pkt (przełamanie tego poziomu od góry w dół). Otwarcie pozycji krótkiej ma miejsce po cenie S=L-(0,2*ATR), tj. po cenie o 20 proc. wartości ATR niższej niż minimum sesji, na której wygenerowany został sygnał. Z kolei zlecenie stop loss usytuowane jest na poziomie SLS=S+(0,3*ATR). Jeśli RSI przebije 40 pkt w dół – podwajamy naszą pozycję krótką. Po spadku RSI poniżej 30 pkt i jego powrocie powyżej tego poziomu – zamykamy połowę posiadanej pozycji. Reszta pozycji jest trzymana aż do wystąpienia wskazania kupna albo gdy RSI przełamie poziom 60 pkt w górę. Gdyby jednak RSI po spadku poniżej 50 pkt powrócił powyżej tego poziomu, od razu zamykamy pozycję.

W prezentowanym systemie kuszące byłoby otwarcie pozycji długiej lub krótkiej nie na kolejnych sesjach po cenach W lub S, ale od razu w momencie, gdy RSI przełamuje 50 pkt. Problem w tym, że RSI może fluktuować w pobliżu 50 pkt przez pewien czas i wtedy ceny wejścia (W lub S) nie zostaną osiągnięte, co uchroni nas przed fałszywymi sygnałami. Na koniec warto zauważyć, że podane długości wykorzystywane przy ATR – 21 sesji, jak i RSI – 14 sesji, a także liczby 0,2*ATR oraz 0,3*ATR służące do określania ceny wejścia oraz stop loss są przetestowane na jednej ze spółek z GPW. Inwestorzy powinni na podstawie testowania danych historycznych określonego instrumentu sami określić optymalne poziomy.

Przerwanie sekwencji białych lub czarnych świec

Szukamy dużych korpusów z małymi cieniami - Piotr Neidek, analityk DI?BRE?Banku

Analiza techniczna to w głównej mierze badanie historii w celu wyszukania powtarzalnych schematów zachowań inwestorów, dzięki czemu można zminimalizować ryzyko wystąpienia niekorzystnego scenariusza. Trudno przewidzieć przyszłość, jednak można wykluczyć pewne warianty, dzięki czemu rysuje się wzrostowa czy też spadkowa koncepcja o znaczącym stopniu prawdopodobieństwa jej powodzenia. Jedna z takowych technik bazuje na tzw. sekwencji tygodniowych czy też miesięcznych świec, których istotnie duże korpusy tworzą układ rosnących minimów (dla hossy), czy też spadkowych maksimów (dla bessy). Od strony praktycznej oznacza to, że na wykresie np. tygodniowym, należy odszukać ciągu następujących po sobie czarnych świeczek, których maksima tworzą spadkową sekwencję, zaś ich korpusy są istotnie duże. Problematyczne staje się precyzyjne określenie słowa „istotne" – tutaj można zastosować zasadę duży korpus, małe cienie. Gdy już takową sekwencję się odnajdzie, to sygnałem kupna będzie moment przełamania maksimum sąsiedniej czarnej świecy, a jeśli do tego zostanie utworzone objęcie hossy poparte obrotami, no to do pełnego sukcesu inwestycyjnego brakuje już niewiele. Kolejną kwestią po znalezieniu takowego sygnału kupna jest stop, czyli należy ocenić, jak nisko trzeba ustawić poziom zabezpieczający otwartą długą pozycję. Z reguły stop powinien znajdować się jeden tick poniżej tygodniowego minimum, w którym doszło do wygenerowania sygnału kupna.

Często tak bywa, że poziomy zabezpieczające są tak nisko ułożone, że stosunek zysku do ryzyka jest niekorzystny dla inwestora, i wtedy należy szukać sygnału na innej spółce. Bywa tak, że po sygnale kupna kurs się cofa na południe w pobliże poziomu stop, dzięki czemu rośnie potencjalny zysk do osiągnięcia, a maleje możliwa do poniesienia strata. W takiej sytuacji można zastosować zasadę uśredniania kursu w dół, czy też podjąć decyzję kupna, jeśli się jej wcześniej nie podjęło. Niestety, giełda to nieustanna walka, dlatego też kluczowe staje się później podnoszenie poziomu stop na coraz to wyższe poziomy – zgodnie z zasadą tick poniżej dna kolejnej białej (tygodniowej lub miesięcznej) świeczki. Jeżeli zaś kolejny tydzień nie przyniesie białej świeczki z istotnie dużym korpusem, wtedy poziom stop należy obniżyć tuż pod miesięczną białą świeczkę, a jak takowej nie ma, to tick poniżej istotne denko widoczne na wykresie. Sygnał sprzedaży nastąpi wtedy, gdy stop zostanie odpalony, czyli jeśli w kolejnym tygodniu przecena będzie tak silna, że naruszy sekwencję minimów istotnych białych świeczek bądź kurs zejdzie pod ważne ekstremum. Na przykładzie spółki PBG można zauważyć, jak takowa strategia sprawdzała się w ostatnich kilkunastu miesiącach – sygnał kupna wszedł 21 września, w kolejnym tygodniu stop został podniesiony na 4,23 zł, zaś od 1 listopada stop został cofnięty na 3,24 zł tylko po to, aby październikowa korekta nie zagroziła zleceniu zabezpieczającemu, które później ponownie zostało podniesione.

Wejścia na rynek po wybiciu z formacji lub trendu

Najważniejsza w strategii jest linia obrony - Agata Filipowicz- -Rybicka, analityk DM?Banku BPH

Opisując optymalną i najbardziej praktyczną strategię inwestycyjną trudno się zdecydować na jedną, dającą zaskakująco dobre wyniki. Zazwyczaj skuteczne inwestowanie na giełdzie wiąże się ze stosowaniem kombinacji kilku prostszych metod. Dodając do tego indywidualne preferencje każdego inwestora, prezentowane tu podejście daje największe pole manewru i elastyczność dostosowania do różnych oczekiwań. Pierwszym krokiem strategii staje się odpowiedni wybór spółki i moment zajęcia pozycji. Dla mnie najbardziej wiarygodne sygnały wejścia na rynek daje wybicie z formacji lub trendu. Część formacji z definicji określa potencjalny zakres prawdopodobnego ruchu, choć w tej kwestii można stosować wiele koncepcji. Pierwszą, najbardziej podstawową jest określenie najbliższych poziomów oporu. Analiza techniczna daje w tej kwestii szerokie pole manewru. Potencjalne bariery określić można na podstawie ostatnich historycznych szczytów bądź dołków lub przykładowo charakterystycznych poziomów Fibonacciego dla wcześniejszego ruchu. Większe problemy z wyznaczaniem poziomów oporu nastręczają spółki, których akcje notują historyczne maksima. Potencjalny zakres ruchu można wtedy ustalić arbitralnie, w zależności od akceptowalnego poziomu awersji do ryzyka. Można również oprzeć się dodatkowo na wskazaniach oscylatorów. Znalezienie maksimów notowań wybranego oscylatora pokazuje potencjalny zakres rozpoczętego ruchu. Najlepsze efekty w wyborze najbliższego oporu daje tak naprawdę mariaż wszystkich opisanych podejść, a co za tym idzie, możliwość skutecznego wyznaczenia celu inwestycji (take profit).

Z punktu widzenia kompletnej strategii inwestycyjnej, równie istotnym, a może nawet ważniejszym od określenia dobrego momentu realizacji zysku jest jej zabezpieczenie przed pomyłką. Najprostszą metodą obrony przed niepożądanym rozwojem wypadków jest stosowanie zleceń typu stop loss. Zasadniczym pytaniem jest optymalny poziom jego ustawienia. W założonej przeze mnie strategii reagowania na wybicia z formacji bądź trendów, dobre rezultaty wyznaczania wsparć dają poziomy kluczowe z punktu widzenia tworzenia tych układów, czyli bariery wybicia. Z uwagi na skłonność kursów do powrotu w obszary linii wybicia warto czasem założyć pewien bufor bezpieczeństwa, w szczególności przy rozchwianym rynku. Bufor mogą stanowić luki cenowe towarzyszące wybiciu lub poprzednie poziomy blisko położonych lokalnych dołków bądź szczytów. Niemniej jednak, ze względu na możliwość wystąpienia fałszywego wybicia, wsparcia nie powinny być wyznaczane zbyt daleko od linii stanowiącej barierę wybicia. Poziomy stop loss mogą również uwzględniać indywidualny poziom akceptowalnej straty, ustalany przez inwestora w odniesieniu do ceny wejścia na rynek. Opisane tu zasady tworzenia praktycznej strategii inwestycyjnej stwarzają jedynie ramy do zawierania transakcji. Warunkiem koniecznym osiągania sukcesów inwestycyjnych przy stosowaniu każdej strategii jest przede wszystkim konsekwencja i dyscyplina.

Inwestycje
Trzy warstwy regulacji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Jak przeprowadzić spółkę przez spór korporacyjny?
Inwestycje
Porozumienia akcjonariuszy w spółkach publicznych
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Unikanie sporów potransakcyjnych