Oto klucz do fundamentalnych tajemnic rynku akcji

Co łączy wskaźnik ROE z cenami akcji? Dlaczego jedne spółki mają wysokie wskaźniki C/Z i C/WK, a inne niskie? Prezentujemy zależności, które pozwalają lepiej zrozumieć zasady działania giełdowego parkietu.

Aktualizacja: 11.02.2017 23:27 Publikacja: 07.02.2013 12:00

Oto klucz do fundamentalnych tajemnic rynku akcji

Foto: GG Parkiet

Kontynuujemy nasz cykl poświęcony wskaźnikowi ROE (skrót od „return on equity", co można tłumaczyć jako rentowność kapitałów własnych). W poprzednich odcinkach omówiliśmy już sposób jego obliczania, podstawową interpretację, a także piramidę DuPonta, łączącą ROE z innymi popularnymi wskaźnikami finansowymi i pozwalającą na bardziej dogłębną analizę fundamentalną spółek. Na tym nie koniec. Ciągle bowiem brakuje nam wyraźnej więzi łączącej ROE bezpośrednio z cenami akcji. Więź taka jak najbardziej istnieje i postaramy się ją tym razem wytłumaczyć.

Zacznijmy od podstawowej zależności pomiędzy poziomem ROE a popularnymi wskaźnikami wyceny znanymi większości inwestorów – cena/zysk (C/Z) oraz cena/wartość księgowa (C/WK). Nie potrzeba zaawansowanej matematyki, by dowieść, że istnieje następująca zależność:

C/WK = ROE x C/Z

Skąd bierze się ten wzór? Wiadomo, że ROE to zysk netto podzielony przez kapitał własny (dla uproszczenia przyjmujemy, że chodzi o kapitał na koniec danego okresu – to pewne odstępstwo od najbardziej zalecanego sposobu obliczania ROE, w którym pod uwagę bierze się średni poziom kapitału z początku i końca danego okresu). Tymczasem kapitał własny to dokładnie to samo, co wartość księgowa. Innymi słowy, ROE = Z/WK. Jeśli w miejsce ROE podstawimy w powyższym wzorze właśnie Z/WK, to otrzymamy: (Z/WK) x (C/Z). Ta formuła skraca się do (1/WK) x (C/1), czyli mamy C/WK. Krótko mówiąc, dowiedliśmy, że ROE jest związany jednoznaczną więzią matematyczną z dwoma najbardziej popularnymi wskaźnikami wyceny.

Wniosek ten wydaje się banalny z matematycznego punktu widzenia, ale niekoniecznie jest równie banalny, jeśli chodzi o interpretację. Powyższa zależność ma daleko idące konsekwencje dla inwestorów, z których nie zawsze w pełni zdajemy sobie sprawę. Poziom wskaźnika C/WK jest dodatnio skorelowany z ROE. Innymi słowy, im bardziej rentowna spółka, tym większe prawdopodobieństwo, że będzie wysoko wyceniana względem wartości księgowej.

Wskaźnik C/WK nie jest jednak zależny wyłącznie od ROE. W grę wchodzi również jak widać C/Z. Innymi słowy, wartość C/WK to efekt swoistego kompromisu między ROE i C/Z. Na powyższym wykresie prezentujemy różne możliwe kombinacje. Przykładowo, jeżeli ROE równa się 10 proc., a C/Z wynosi 10, to C/WK musi równać się 1,0 (jeśli się nie równa, to na pewno wynika to z niespójnych metodologii użytych do obliczania poszczególnych wskaźników). Gdyby C/Z urósł do 15, C/WK musiałby podskoczyć do 1,5. Gdyby zaś C/Z spadł do 5, to C/WK musiałby automatycznie się obniżyć do 0,5. I tak dalej.

Krótko mówiąc, im wyższa rentowność spółki i im wyższy C/Z, tym wyższy musi być również C/WK. To matematyczne prawo, o którym należy pamiętać przy selekcji spółek. Nawet jeśli firma o wysokiej rentowności będzie miała w miarę niski C/Z, to nie ma co się spodziewać, że będzie miała również niski C/WK. Przykładowo, jeśli ROE równa się aż 30 proc., a C/Z wynosi zaledwie 5, to C/WK automatycznie sięga 1,5. Dalszy wniosek jest taki, że jeśli szukamy spółek o niskich wskaźnikach C/WK, to musimy przygotować się na to, że w przypadku wysokiej rentowności będą się one musiały cechować skrajnie niskimi wartościami C/Z albo że ich rentowność będzie pozostawiała sporo do życzenia.

W tym miejscu pojawia się ważne pytanie – skoro z niskimi C/WK często wiąże się niska rentowność, to jaki w ogóle sens ma poszukiwanie spółek o niskich wycenach? Odpowiedzi są dwie. Pierwsza – poszukiwanie to nie ma sensu. Z takiego założenia wychodzi wpływowy nurt zwany inwestowaniem we wzrost (ang. growth), według którego należy szukać spółek o obiecujących fundamentach, nie przejmując się zbytnio poziomem wycen. Do tego grona zaliczają się też zwolennicy analizy technicznej.

Jest też jednak alternatywna odpowiedź, proponowana przez konkurencyjny nurt „inwestowania w wartość" (ang. value) – warto szukać akcji o niskich wskaźnikach wyceny, nawet jeśli spółki cechują się niską bieżącą rentownością, o ile są szanse na poprawę tej rentowności w przyszłości rozumianej jako najbliższe lata.

Rzecz w tym, że opisane wcześniej równanie ma charakter statyczny, tzn. dotyczy zależności w danej chwili. Jeśli jednak wskaźnik ROE danej spółki spadł na skutek np. cyklicznego spowolnienia gospodarczego, to kiedy nadejdzie cykliczny boom, ROE pójdzie zapewne w górę. Wówczas omawiane równanie wymusi dostosowanie w górę wskaźników wyceny, a pośrednio – kursu akcji. Innymi słowy, wartość ROE nie jest dana raz na zawsze, lecz zmienia się często wraz ze zmieniającą się koniunkturą gospodarczą.

[email protected]

Wartość wskaźnika C/WK zależy także od tempa wzrostu zysków

Istnieje jeszcze inna zależność łącząca poziom ROE z wycenami akcji, nieco bardziej skomplikowana od tej opisanej w tekście i w odróżnieniu od niej odwołująca się do pewnego teoretycznego modelu, a nie tylko do prostej matematyki. Chodzi o tzw. model Gordona, według którego wartość fundamentalna spółki równa jest sumie jej przyszłych dywidend zdyskontowanych odpowiednią stopą procentową (oznaczmy ją jako „r").

W modelu tym przyjmuje się upraszczające i bardzo ułatwiające sprawę założenie mówiące, że dywidendy będą w przyszłości rosły w nieskończoność w stałym tempie równym „g". Dzięki temu założeniu naukowcom udało się stworzyć całkiem prosty, łatwy do „strawienia" wzór: obecna wartość spółki (oznaczmy ją symbolem „C" tak jak w tekście) = (ostatnia dywidenda x (1 + g)) / (r – g). Aby wydobyć z tego równania wzór na wskaźnik C/WK, wystarczy obie jego strony podzielić przez „WK".

W wyniku tego otrzymamy: C/WK = (D/WK) x (1 + g)/(r – g). D (dywidendę) możemy następnie rozpisać jako: D = współczynnik wypłaty dywidendy x zysk netto = d x Z. Podstawmy to do równania: C/WK = (d x Z / WK) x (1 + g)/(r – g). Jak łatwo zauważyć, Z/WK to nic innego, jak wskaźnik ROE, któremu poświęcamy nasz cykl artykułów. W ten sposób dochodzimy do ostatecznej wersji równania: C/WK = ROE x d x (1 + g)/(r – g).

Potwierdza to wniosek z tekstu mówiący, że wartości C/WK są dodatnio skorelowane z wartościami ROE. Innymi słowy, im bardziej rentowna spółka, tym wyższy wskaźnik C/WK. Nie ma co się spodziewać, że mocno dochodowe firmy będą nisko wyceniane. Model podpowiada też jednak, że wycena rynkowa jest również dodatnio skorelowana także z dwoma innymi czynnikami: stopą wypłaty dywidendy (czyli im hojniejsza jest spółka, tym inwestorzy więcej są skłonni płacić za jej akcje) oraz z oczekiwanym tempem wzrostu dywidend (co bardzo ważne – chodzi o tempo wzrostu w nieskończoność, a nie np. jeśli chodzi tylko o najbliższe kwartały). To całkiem logiczne wnioski. Czyli podsumowując, jest bardzo prawdopodobne, że spółki mogące się pochwalić wysoką rentownością, a zarazem ochoczo wypłacające dywidendy i szybko zwiększające zyski będą wysoko wyceniane na rynku. Z drugiej strony jest całkiem prawdopodobne, że spółki o niskich (a więc teoretycznie atrakcyjnych) wskaźnikach C/WK będą miały w danej chwili niską rentowność, niskie dywidendy i słaby wzrost (lub nawet spadek) zysków.

Jest też jeszcze jeden czynnik, tym razem ujemnie skorelowany z wycenami – stopa procentowa. Im jest ona wyższa, tym niższy powinien być teoretycznie wskaźnik C/WK. Zwykle stopy procentowe są wysokie w okresie wysokiej inflacji, co oznacza, że inflacja spycha w dół wskaźniki C/WK, niejako sztucznie sprawiając wrażenie, że akcje są atrakcyjniejsze niż w okresie niskiej inflacji.

Inwestycje
Piotr Kaźmierkiewicz, BM Pekao: Na Wall Street może się jeszcze trochę złego wydarzyć. Za to na GPW...
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Inwestycje
100 tys. pkt to mało. 200 tys. pkt by się chciało. Tylko kiedy?
Inwestycje
Wiceprezes OPTI TFI: WIG sięgnie 200 tys. pkt. Prognoza dla GPW
Inwestycje
WIG zdobył 100 tys. pkt. Co dalej? Analityk: przestrzeń do wzrostów się zawęża
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Inwestycje
ESRS G1 Postępowanie w biznesie