Niski roczny limit wpłat tworzy trudności przy zdywersyfikowaniu portfela. Nominał większości obligacji z rynku Catalyst nie przekracza 1000 zł, więc portfel można już w miarę dobrze zróżnicować. Jednak przy tak małym portfelu (ok. 11 tys. zł) należy zwracać uwagę na wysokość prowizji. W tej sytuacji, aby koszty transakcyjne nie były zbyt wysokie, to w portfelu mieściłyby się 3–4 serie obligacji, co oznaczałoby, że będzie on słabo zdywersyfikowany. Tworzy to dylemat decyzyjny między kosztami a dywersyfikacją. Ale już z początkiem przyszłego roku będzie można dokonać kolejnej wpłaty i wówczas wielkość portfela podwoiłaby się (maksymalnie do ok. 22,3 tys. zł) dając możliwość lepszej dywersyfikacji. Dobór instrumentów zależy od poziomu akceptowalnego ryzyka. Obligacje skarbowe uchodzą za bardzo bezpieczne, ale jednocześnie stopa zwrotu na tych papierach jest niska (trzymając papier do wykupu). Większe zyski możliwe są do osiągnięcia na obligacjach spółdzielczych i korporacyjnych. Właśnie te grupy papierów wskazujemy naszym klientom w cyklicznie wysyłanym portfelu IKE. Po 13 miesiącach stopa zwrotu z tego przykładowego portfela wyniosła 11,32 proc. Składa się on głównie z obligacji banków: Getin Noble Banku i banków spółdzielczych. Wynika to z jednej strony z jakości tych emitentów, a z drugiej strony z płynności obligacji i ich rentowności. Dopełnieniem portfela są obligacje emitentów z innych branż, których selekcjonujemy wskaźnikami finansowymi (zadłużenia i płynności). Jedna seria z naszego portfela jest mniej płynna, ale płynność budujemy dość regularnym napływem odsetek od obligacji.
Kłopoty z dywersyfikacją
Józef Pabin, główny specjalista ds. szkoleń, DM BDM
Niezaprzeczalnym atutem IKE jest zwolnienie z opodatkowania (w przypadku spełnienia warunków ustawy) lub odłożenie podatku w czasie (w wypadku rezygnacji z IKE w trakcie oszczędzania). Jest to bardzo ważna zaleta przy inwestowaniu w obligacje, ponieważ pozwala na zwiększenie rentowności inwestycji w pojedyncze papiery. Wybór rodzaju obligacji zależy od oszczędzającego i jego akceptacji ryzyka. Wydaje się jednak, że do konstrukcji portfela najlepiej wybierać obligacje ze środka przedziału rentowności – generują one zazwyczaj niższe ryzyko, a dzięki wyższemu oprocentowaniu pozwalają znacznie więcej zarobić w długim terminie. Ze względu na ograniczenia związane z wielkością środków, jakie można zaangażować w działalność inwestycyjną w ramach IKE (obecnie 11 139 zł rocznie) trudno jest dokonać odpowiedniej dywersyfikacji portfela. Z kolei niski stopień dywersyfikacji sprawia, że ryzyko inwestycyjne wynikające z koncentracji takiego portfela na samym początku jest wysokie i maleje dopiero przy dalszym wpływie środków, a więc w perspektywie nawet kilku lat. Alternatywą dla tworzenia samemu portfela obligacji jest inwestowanie za pośrednictwem funduszy obligacji korporacyjnych (IKE oferowane przez TFI). Takie rozwiązanie pozwala wykorzystać zalety IKE (uniknięcie opodatkowania na koniec inwestycji) oraz ominąć wady inwestowania indywidualnego (problemy z dywersyfikacją, czasochłonność itp.).
Ryzyko stopy procentowej
Jeśli inwestor chce sprzedać na giełdzie „stare" obligacje o stałym oprocentowaniu, kiedy stopy procentowe idą w górę, musi się liczyć z tym, że otrzyma za nie niższą cenę niż w momencie zakupu, czyli straci część zysków, które uzyskałby, jeśli ten papier trzymałby do wykupu. Wynika to z tego, że rentowność starszych papierów musi wzrosnąć, żeby była równie atrakcyjna dla kupującego jak rentowność obligacji z nowych emisji. A to przekłada się na spadek ich ceny. Prześledźmy to na przykładzie. Obligacja została kupiona na giełdzie za 998 zł. Po wykupie przez resort finansów jej właściciel otrzyma 1000 zł (cena nominalna) plus odsetki za dany okres. Zysk z inwestycji w obligację, która zostanie przetrzymana do wykupu, zwiększy się o 2 zł (różnica między ceną nominalną a ceną rynkową). Zatem o tyle wzrośnie rentowność tego papieru (licząc w procentach jest to wzrost z 4 do 4,2 proc. przy założeniu, że został rok do wykupu). Gdyby cena zakupu była jeszcze niższa, rentowność okazałaby się jeszcze korzystniejsza, a to oznacza zysk dla nabywcy (wyższe odsetki), ale stratę dla sprzedającego (niższa cena). Im dłuższy termin do wykupu, tym większa wrażliwość obligacji o stałym oprocentowaniu na zmiany stóp, a więc większe ryzyko ponoszone przez inwestora. Dlatego tego typu obligacje najbezpieczniej jest kupić po cenie zbliżonej do nominalnej i trzymać do wykupu. Jeśli inflacja wzrośnie więcej, niż wynosi oprocentowanie obligacji, inwestycja przyniesie realne straty. A gdy inflacja spadnie, realny zysk z obligacji o stałym oprocentowaniu się zwiększy. Na giełdzie obligacje skarbowe o stałym oprocentowaniu mają symbole: PS, DS oraz WS. Papiery te mają cenę nominalną równą 1 tys. zł.