Finanse behawioralne opisały wiele pułapek myślowych, które uniemożliwiają inwestorom giełdowym obiektywną ocenę sytuacji i prowadzą do podejmowania złych decyzji. Skoro więc znamy listę owych pułapek (błędów poznawczych), czy możemy nauczyć się ich unikać?
Nie ma gotowych recept pozwalających unikać tego typu błędów. Świadomość, że człowiek je popełnia, i wiedza o mechanizmach nimi rządzących może być jednak pomocna. Są dowody pokazujące, że jeśli uświadomi się ludzi, że w pewnych okolicznościach mają skłonność do popełniania określonego błędu, to prawdopodobieństwo jego powtórzenia w przyszłości spada. Ale nie czarujmy się – nigdy nie wyeliminujemy ich całkowicie.
Weźmy na przykład efekt dyspozycji, który sprawia, że ból związany ze stratą jest znacznie większy niż radość związana z zyskiem. To często prowadzi do tzw. overtradingu – po pierwszej stracie chcemy bardzo szybko wyjść na zero i zawieramy zbyt dużo transakcji prowadzących zazwyczaj do bankructwa. Czy zdając sobie sprawę z takiej pułapki, inwestor może racjonalniej zareagować na pierwszą stratę?
Wszystkie efekty psychologiczne, które są następstwem awersji do strat, są szczególnie dotkliwe i bardzo trudno je wyeliminować. Wynika to z faktu, że ta awersja ma bardzo podstawowe, ewolucyjne korzenie. Są rozmaite badania z pogranicza psychologii i neurologii pokazujące, że reakcja mózgu na negatywny bodziec jest znacznie silniejsza niż na pozytywny. Można więc powiedzieć, że jesteśmy ewolucyjnie przystosowani do tego, by w sytuacjach zagrożenia reagować znacznie silniej.
Czy możemy nad tym zapanować? Wydaje mi się, że jeśli zdamy sobie sprawę ze swoich naturalnych reakcji, to będziemy mogli przewidzieć ich następstwa. To z kolei zwiększa nasze szanse, że w odpowiednim momencie zidentyfikujemy pułapkę i jej unikniemy. Nie zawsze się to uda, ale na pewno zwiększamy swoje szanse. Trzeba więc przygotować na wypadek straty plan, który pozwoli nam się z nią oswoić i nie doprowadzi do jej powiększenia.