Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Uber stał się poważną konkurencją dla sieci taksówkarskich, BlaBlaCar zabiera klientów busom i PKS, a portale typu Airbnb stanowią świetną alternatywę dla hoteli. I to wszystko dzięki rozwojowi technologii internetowych, pozwalających indywidualnemu użytkownikowi stać się dostawcą usług. Nie tylko taksówkarze, kierowcy busów i właściciele hoteli czują oddech „sieciowej konkurencji" na plecach. Powoli czują go także tradycyjne banki. Wszystko za sprawą pomysłów z sektora fintech. Mowa m.in. o platformach do pożyczek społecznościowych, od ang. social lending lub Peer-2-Peer lending, które za pomocą serwisu internetowego kojarzą potencjalnych pożyczkodawców z potencjalnymi pożyczkobiorcami. W tym systemie nie ma bankowego pośrednika, przez co cały proces jest prostszy, tańszy i daje obu stronom lepsze warunki finansowe. Kwestią kluczową pozostaje ryzyko niewypłacalności i nadużyć finansowych, ale okazuje się, że na te problemy też są coraz lepsze patenty.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Ankieta przeprowadzona wśród 40 analityków i traderów dała medianę prognoz na poziomie 3220 USD za uncję złota na ten rok, w porównaniu z 3065 USD przewidywanymi w ankiecie sprzed trzech miesięcy. Prognoza na 2026 rok wzrosła z 3000 do 3400 USD.
Na rynkach napięcie rośnie wraz z coraz bliższym terminem wejścia w życie ceł na unijne towary.
Nasz rynek może jeszcze sprawić niespodziankę i WIG może znaleźć się na nowych szczytach wszech czasów. Ale trzeba pamiętać o czynnikach ryzyka – mówi Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.
Badanie przeprowadzone wśród 10 000 inwestorów z 12 krajów wykazało, że aż 75 proc. polskich inwestorów wykorzystuje spadki rynkowe do zakupów („buy the dip”). To o 9 pkt proc. więcej niż średnia globalna.
W środku roku krajowe indeksy notują około 35-proc. wzrosty, liderując europejskim parkietom. Amerykański rynek bardzo szybko podniósł się po wiosennym załamaniu, ale jego tegoroczne wyniki wciąż są skromne. Karta może się odwrócić w II połowie roku.
Na koniec tygodnia główne indeksy warszawskiej giełdy z hukiem wybiły się na nowe szczyty, wprawiając w osłupienie analityków i zarządzających. Zagranica wciąż kupuje polskie akcje.