Piłsudski, Napoleon i Monika Levinsky

Obrazy drugorzędnych malarzy sprzedawane są jako dzieła mistrzów.

Publikacja: 30.04.2017 16:09

Feliks Wygrzywalski uwieczniał urodę pięknych kobiet.

Feliks Wygrzywalski uwieczniał urodę pięknych kobiet.

Foto: Archiwum

W każdej epoce są pokupni malarze. Są też naśladowcy pokupnych artystów, którzy malują w duchu mistrza. Kogo nie stać na mistrza, kupuje taniego naśladowcę. Na przykład Stanisław Górski (1877–1955) niektóre obrazy namalował w duchu Teodora Axentowicza (1859–1938).

Za obraz Górskiego można dostać pięć/dziesięć razy więcej, ale pod warunkiem, że podpisany będzie nazwiskiem Axentowicza. Co w tej sytuacji może zrobić twórczy antykwariusz? Nawiązuje kontakt z równie twórczym konserwatorem zabytków, który na malunku Górskiego likwiduje jego oryginalny podpis i umieszcza tam nazwisko Axentowicza. Do tak sfabrykowanego dzieła Axentowicza historyk sztuki rutynowo pisze tzw. ekspertyzę autentyczności.

Powyższe skojarzenie przyszło mi do głowy, kiedy obejrzałem ofertę najnowszej aukcji typu Varia, jaka odbędzie się 11 maja w Sopockim Domu Aukcyjnym (www.sda.pl). Tam w ofercie jest kupa tanich obrazków, które nadają się do tego, aby im podnieść cenę poprzez sfałszowanie sygnatury.

Archiwum

Nie namawiam do fałszowania! Ostrzegam, że w ten prosty sposób nierzadko fałszowane są obrazy, z powodzeniem sprzedawane na aukcjach jako autentyki mistrzów.

Handlarze kupują na aukcjach

Jest w ofercie sopockiej firmy obraz np. Błażeja Iwanowskiego (1889–1966), mało znanego, taniego malarza. Iwanowski niektóre obrazy namalował w duchu Stanisława Żukowskiego (1873–1944), którego Rosjanie uważają za swojego artystę i płacą za niego krocie. Żukowski studiował sztukę w Moskwie u kultowego rosyjskiego klasyka Lewitana.

3,2 tys. zł kosztuje dziesięciozłotówka. Fot. Warszawskie Centrum Numizmatyczne

3,2 tys. zł kosztuje dziesięciozłotówka. Fot. Warszawskie Centrum Numizmatyczne

Archiwum

Kupujemy obraz Iwanowskiego, uszlachetniamy go sygnaturą Żukowskiego i od ręki zarabiamy 10–20 razy więcej. Proste? Na aukcjach typu Varia, gdzie wystawia się tanich anonimowych malarzy, zwykle kupują handlarze. Po to, aby „uszlachetniać" zdobyty towar.

Archiwum

W Sopockim Domu Aukcyjnym jest ulubiony motyw Feliksa Wygrzywalskiego (1875–1944). Artysta w przemysłowych ilościach malował nagie modelki w sielankowym nadmorskim pejzażu. Dziś obrazy te cieszą się tak samo wielkim powodzeniem jak przed wojną.

Prace Zofii Artymowskiej mogą zdecydowanie podrożeć.

Prace Zofii Artymowskiej mogą zdecydowanie podrożeć.

Archiwum

Lwowiacy opowiadali mi o przedwojennym skandalu. Oto Wygrzywalski, znudzony malowaniem w kółko tego samego motywu, namalował trzy wyjątkowe piękności. Nagie panie rozpoznawalne były nie tylko z twarzy. Była to żona i dwie aktualne partnerki. Panie dowiedziały się o tym artystycznym eksperymencie.

Błażej Iwanowski malował w duchu Stanisława Żukowskiego.

Błażej Iwanowski malował w duchu Stanisława Żukowskiego.

Archiwum

Zobaczcie przy okazji w internecie inne seryjnie malowane obrazy Wygrzywalskiego. To np. „Rybacy wyciągający sieci" lub „Modlitwa Arabów". Kiedy mamy obok siebie kilka/kilkanaście takich samych motywów, wtedy widać, że autor malował obrazy jakby przez kalkę.

Szczegóły są takie same. Dzieła różnią się między sobą liczbą przedstawionych osób. Dlaczego te obrazy cieszą się powodzeniem? Czy za 20–50 lat będą równie chętnie kupowane?

Jeden z pionierów rynku kapitałowego na honorowym miejscu w salonie ma „Modlitwę Arabów" Wygrzywalskiego (artysta namalował pewnie setki takich samych obrazków). Gospodarz nie potrafił wyjaśnić, dlaczego wybrał akurat ten obraz. Pytanie zadałem podczas wywiadu.

11 maja Desa Unicum (www.desa.pl) organizuje aukcję typu Art Outlet. Oferta programowo jest drugiego sortu. Są na przykład obrazy, których autorów nie rozpoznano. Taki obraz z powodzeniem można uszlachetnić, przypisać jakiemuś mistrzowi.

Przyjrzyjcie się pozycji nr 20. To obraz nieznanego malarza Mariana Nowickiego (ur. 1904). Antykwariuszom nie udało się ustalić nawet daty śmierci artysty. Obraz ma cenę wywoławczą 2,8 tys. zł. Z powodzeniem może to być Jerzy Kossak, a wtedy cena wyniesie np. 20 tys. zł. W ofercie Desy Unicum są też obrazy wspomnianego powyżej Błażeja Iwanowskiego.

Serio mówiąc, dobrą lokatą mogą okazać się konsekwentnie wprowadzane na rynek dzieła Zofii Artymowskiej (1923–2000). Kolejny obraz malarki wystawi Desa Unicum 25 maja na najbliższej aukcji sztuki współczesnej. Oferta nie jest jeszcze znana, ujawniono zaledwie kilka obiektów.

Artymowska tworzyła świetne obrazy w duchu konstruktywizmu. Ten nurt cieszy się ogromnym powodzeniem w kraju, a dzieła Artymowskiej dopiero wchodzą na rynek i są wyraźnie tańsze od porównywalnych jakościowo obrazów wylansowanych mistrzów.

Wolno sądzić, że artystka pozostawiła bogaty dorobek, jest zatem czym handlować. Antykwariusze kreować będą tę twórczość jako nowy asortyment. Stopniowo rosnąć może zainteresowanie dziełami Zofii Artymowskiej, a zatem rosły będą ceny.

Piłsudski jak narkotyk

Sprawdzoną lokatą niezmiennie od lat są wszelkie pamiątki dotyczące historii Polski. Na zakończonej ostatnio aukcji militariów, jaka 22 kwietnia odbyła się w Sopockim Domu Aukcyjnym, rozegrała się bitwa pomiędzy trzema muzeami oraz licznymi kolekcjonerami prywatnymi.

Ostro licytowano każdy drobiazg. Przedwojenne spinki do mankietów z godłem Polski osiągnęły cenę 2,5 tys. zł przy dość wysokiej cenie wywoławczej 500 zł. Kupiono przedwojenne odznaki patriotyczne, imienne legitymacje do odznaczeń, amatorskie fotografie z uroczystości wojskowych. Dobrze sprzedano szablę pamiątkową generała Józefa Hallera. Obkupiło się Muzeum Historii Polski, Muzeum Wojska Polskiego, Narodowe Muzeum Morskie i przede wszystkim prywatne osoby.

Po 1989 roku polskie pamiątki historyczno-patriotyczne niezmiennie ostro licytowane są na aukcjach bibliofilskich, numizmatycznych, falerystycznych. Jeśli ktoś chce przechować nadmiar gotówki, to może zacząć kolekcjonować takie przedmioty.

Gwarantowanym zyskiem będzie relaks. Kolekcjoner na co dzień w domu będzie miał bezpośredni kontakt z wielką historią. Może sobie kupić np. odręczny list Piłsudskiego. Może przymykać oczy i wodzić palcem po dukcie pisma Marszałka. Znawcy mówią, że to niesamowity odlot. Wobec takich przeżyć zysk finansowy schodzi na dalszy plan.

Widziałem, jak wielki europejski kolekcjoner dr Tomasz Niewodniczański (1933–2010) wodził tak palcem po dukcie pisma cesarza Napoleona. Taki list działa podobno jak najsilniejszy narkotyk. Nie zapomnę, jak dr Tomasz szalał z radości, kiedy upolował na światowej aukcji autograf Moniki Levinsky, która prezydenta Clintona zareklamowała jako prawdziwego samca.

Opłaca się, jak zawsze, szanować różne domowe rupiecie, bo mogą mieć wartość finansową. Na aukcji Warszawskiego Centrum Numizmatycznego (www.wcn.pl) 13 maja będzie kolejna porcja pospolitych do niedawna monet, które laika zaskoczą cenami. Jeśli moneta PRL o nominale 1 zł kosztuje 1,6 tys. zł, to warto sprawdzić, czy nie mamy takiej samej złotówki na dnie domowej szuflady.

[email protected]

Inwestycje alternatywne
Małe sztabki i złote monety królują w rosnących zakupach Polaków
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje alternatywne
Pozycja długa na rynku sztuki
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę