Mangusta to niepozorny drapieżnik słynący z tego, że potrafi upolować i pożreć skorpiony czy węże, w tym kobry. De Tomaso, wybierając tę nazwę, wyraźnie dał do zrozumienia, że ma na celowniku ważnego rywala – brytyjski wóz Shelby Cobra. Oczywiście konkurentów było więcej. Lata 60. to prawdziwy wysyp olśniewających urodą i osiągami sportowych samochodów. Wystarczy wymienić takie modele jak: Aston Martin DB5, Jaguar E-Type, Lamborghini Miura czy Mercedes 190 SL. Za oceanem z kolei rodziły się legendy Forda Mustanga czy Chevroleta Corvette.
Włoska marka, którą dziś przypominamy, założona została w Modenie, w 1959 r., przez Alejandro de Tomaso. Pochodził z rodziny włoskich imigrantów i urodził się w Buenos Aires w 1928 r., ale gdy dorósł, opuścił Argentynę i wrócił do Europy, gdzie święcił triumfy jako kierowca Formuły 1. Jako były kierowca teamu pod wodzą braci Maserati, przedsiębiorczy Alejandro powołał do życia firmę, starając się konkurować w świecie samochodów wyścigowych. Idąc śladami kilku innych kierowców de Tomaso wierzył, że odniesie pewny sukces, jeśli połączy podwozie w stylu wyścigowym, solidny silnik Forda i uderzający włoski design. Jego bolidy najpierw powstawały na bazie już istniejących modeli, ale od 1964 r. tworzył już własne konstrukcje, choć wyposażane zawsze w silniki Forda, oczywiście z powiększoną pojemnością. Pierwszy był De Tomaso Vallelunga z centralnie umieszczonym motorem pochodzącym z Forda Cortina. Motor o pojemności 1,5 litra i mocy 105 KM był idealny do auta z nadwoziem z włókna szklanego, które ważyło tylko 480 kg.
W 1967 r. zadebiutowała Mangusta, oparta na tej samej płycie podłogowej, z nadwoziem firmy Ghia, zaprojektowanym przez jeszcze nieznanego Giorgetto Giugiaro. Tu napęd stanowił już 305-konny silnik o pojemności 4,8 litra, który ważącą niemal 1400 kg Mangustę rozpędzał do „setki" w 7 sekund, a strzałka szybkościomierza dochodziła do 250 km/h. Celem twórcy Mangusty było przerwanie dominacji Shelby Cobra i Forda GT40. Z tym ostatnim łączyło ją wiele podobieństw koncepcyjnych i technicznych, choć wóz De Tomaso jest bardziej subtelny, opływowy i elegancki.
Z 400 zbudowanych do 1971 r. egzemplarzy przetrwało może 250. Jeszcze mniej jest takich, jak widoczny na zdjęciach wóz z 1970 r., który ma przekonstruowany układ podnoszonych lamp, dostosowanych do wysokości wymaganej przez amerykańskie prawo. Takich Mangust jest ponoć około 50. Samochód jest wyposażony w klimatyzację, elektryczne szyby i radio. Ma za sobą remont, wizytę w lakierni. W rękach pierwszego właściciela był 46 lat. Jego wartość to niemal 850 000 zł.