Krzysztof Pawiński, szef Grupy Maspex. Tanio już było. Latem i jesienią podwyżki

Obniżony VAT na żywność to impuls, który już wybrzmiał. – Dziś trudno mi się dopatrzeć czegoś, co łagodziłoby dalszy wzrost cen – mówi Krzysztof Pawiński, prezes firmy Maspex. Przestrzega przed zamykaniem granic dla eksportu żywności.

Aktualizacja: 04.04.2022 18:01 Publikacja: 04.04.2022 17:34

Gościem Aleksandry Ptak-Iglewskiej był Krzysztof Pawiński, szef Grupy Maspex.

Gościem Aleksandry Ptak-Iglewskiej był Krzysztof Pawiński, szef Grupy Maspex.

Foto: parkiet.com

Jak radzi sobie rynek spożywczy w obliczu wojny na Ukrainie? Polska nie jest może bezpośrednio zagrożona i nie importuje dużo żywności ze Wschodu, ale wojna jest wstrząsem dla całego regionu. Jak rynek żywności zareagował na kryzys, na rosnące ceny surowców, zachwiane łańcuchy dostaw?

Mamy do czynienia ze wzmocnieniem wcześniej występujących trendów. Impuls inflacyjny towarzyszy nam już dłużej – ale ewidentnie przyspieszył. Mamy do czynienia zarówno z inflacją popytową, jak i podażową, z wyzwaniami dostępności niektórych surowców. Mamy też ponad milion nowych konsumentów, to wolumetrycznie wpływa na sprzedaż. Widzimy też wzrost eksportu i zainteresowania polskimi produktami. To wszystko wpływa na to, że tanio już było, musimy się liczyć z nowymi punktami cenowymi.

Czy przewidujecie państwo, jak długo ten wzrost cen żywności się utrzyma?

Jestem przekonany, że tanio już było i że będziemy mieli do czynienia z kolejnymi falami podwyżek. Jesteśmy właśnie po podwyżce naszych produktów na początku marca i przygotowujemy się już do podwyżek w czerwcu, zmagamy się z wyzwaniem jesiennym. Będziemy mieli wyższe ceny artykułów spożywczych, z powodu wyższych cen wszystkiego, co wpływa na koszt wytworzenia. Patrząc od pola do stołu, w pracy rolnika zdrożały nawozy i paliwo, wzrosły koszty zbioru, przetworzenia. W ostatnich kwartałach nie miałem ani jednego czynnika, który wchodzi w koszty wytworzenia produktu, którego cena by zmalała. To jest coś zupełnie nowego, z czym się zderzamy. Wcześniej bywało tak, że drożały różne grupy produktów, ale zawsze była możliwość kalkulacji wyrównawczej, wiec ich wpływ na cenę produktu był zbalansowany. Oczywiście, patrząc na obniżenie VAT na produkty spożywcze, mamy na rynku kontrdziałania, które lekko złagodziły ten trend, który byłby jeszcze bardziej wyrazisty i ostry. Niemniej ten impuls łagodzący już wybrzmiał. Trudno mi się dopatrzeć czegoś, co łagodziłoby dalszy wzrost cen.

Jak rynek zareaguje na powrót podatku VAT?

To pytanie, kiedy wróci, ta decyzja była czasowa, natomiast czy w tych warunkach zostanie przedłużona, pytanie jest nadal otwarte. To jest bardzo czytelny mechanizm, końcowy element kalkulacji ceny na półce, gdzie obecnie niczego nie naliczamy. Gdy wrócą regulacje, tu nie będzie miejsca na inną reakcję niż automatyczny wzrost cen o stawkę VAT.

Czy konsumenci reagują już portfelem na inflację?

Podwyższenie ceny zawsze oznacza zredukowanie wolumenu. To uniwersalne prawo handlu, że wyższa cena oznacza mniejszy wolumen sprzedaży i podwyżki, które mamy, ewidentnie są bolesne i odczuwane przez konsumentów. Wolumetrycznie zauważamy przesunięcia między segmentami, natomiast w sumie widzimy wzrost wolumenu sprzedaży w Polsce, choćby dzięki nowym konsumentom.

Jak wojna na Ukrainie wpływa na polskie bezpieczeństwo żywnościowe? To już drugi po pandemii poważny test tego systemu w ciągu dwóch lat. Pojawiają się głosy, że nadmierny eksport może zagrażać polskim zapasom.

Polska jest i będzie dużym eksporterem żywności. Nasze firmy bez tego strumienia eksportu miałyby zupełnie inny poziom przetworzenia surowców i inny poziom kosztów. Jakiekolwiek wprowadzenie barier o charakterze administracyjnym, aby na jednolitym rynku europejskim wprowadzać zaburzenia w swobodnym przepływie towarów, odbieram negatywnie i uważam, że nie tędy droga. Pracujemy na kilku innych rynkach europejskich, nigdzie nie ma tak taniej żywności jak w Polsce.

Czy biznes spożywczy się zastanawia, jak działałby w warunkach wojennych?

Nie mamy takich ćwiczeń przeprowadzonych. Tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono. Sprawdziła nas pandemia, sprawdza nas obecna sytuacja zwiększonego popytu. Z tymi czynnikami poradziliśmy sobie doskonale. Pyta pani o armagedon, ja nie mam odpowiedzi na to, jak wygląda biznes w piekle.

Po dwóch latach przygotowań Maspex przejął firmę CEDC, Żubrówka wróciła do Polski. Przejęliście ją w warunkach rosnącej akcyzy i spadającej sprzedaży wódki. Jakie są perspektywy na najbliższy rok?

Decydując się na wejście w ten segment wiedzieliśmy, na co się piszemy, nie będziemy więc narzekać, że regulator podniósł wymiar podatku. To ostatni duży wolumetryczny segment rynku spożywczego, w którym nas nie było. Jest dobrze dopasowany do struktury naszej dystrybucji. Uważamy, że nie jest rzeczą zrównoważoną, gdy na polskich słabościach sięgania po tego typu produkty zarabiają tylko koncerny zagraniczne. Do momentu naszego wejścia na rynku piwa i wódki nie było ani jednego istotnego gracza polskiego.

Czy decyzje zachodnich konsumentów, by pozbywać się rosyjskich wódek, to okazja do wejścia na te rynki?

Pojawia się więcej miejsca na wódki premium. Traktuję to jako szansę, wyzwanie, któremu trzeba wyjść naprzeciw. Nie było tego w planie, nie można było tego przewidzieć, natomiast odbieram to jako szansę dla polskich wódek.

Handel i konsumpcja
Pepco Group próbuje powstać z kolan
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Handel i konsumpcja
Szef Protektora szuka pieniędzy
Handel i konsumpcja
Pepco Group wreszcie zyskuje po wynikach
Handel i konsumpcja
Analitycy: to był dobry kwartał dla LPP
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Handel i konsumpcja
Kernel wygrał w sądzie, ale nie przesądza to o delistingu
Handel i konsumpcja
Answear.com czeka z diagnozą na święta