To znacznie mniejsza dynamika od tej, którą Intersport pokazał w pierwszych dwóch miesiącach roku. W styczniu obroty rosły o 55 proc., a w lutym o 24,4 proc.

– Głównym powodem była pogoda. W styczniu i lutym sprzedaliśmy wszystkie towary zimowe i dlatego w marcu handlowaliśmy już asortymentem wiosennym. A na niego, ze względu na chłodny miesiąc, popyt był niewielki – mówi Artur Mikołajko, prezes Intersportu. Początek kwietnia jest już dużo lepszy. – To świadczy o tym, że na naszą sprzedaż wpływa głównie pogoda, a nie kryzys – dodaje prezes.

Łączne przychody Intersportu za I kwartał są o 32 proc. wyższe niż przed rokiem. – To lepszy wynik, bo zakładaliśmy wzrost o 22 proc. Dlatego na dalszą część roku patrzymy z dużym optymizmem – twierdzi Mikołajko. Przyznaje, że artykuły wiosenno-letnie sprzedawane w drugim kwartale mają jednostkowo niższe ceny niż sprzęt zimowy. Generują jednak większą marżę. Papierkiem lakmusowym ma być kwiecień, który z reguły pokazuje, jaka powinna być sprzedaż w okresie letnim.