- Ja nie kupuje, ani nikt kogo znam - przyznaje Piotr Kwaśniewski, prezes Sanwilu Holding.

Możliwe, że powodem euforii inwestorów jest wczorajszy komunikat spółki o całkowitym rozliczeniu "toksycznych" opcji. Zarząd podkreślił, że nie posiada już więcej transakcji opcyjnych. Na ich rozliczenie przeznaczył łącznie ponad 15 mln zł.

Sanwil Holding został też ostatnio dopuszczony przez Ministerstwo Skarbu do kolejnego etapu prywatyzacji Okręgowego Przedsiębiorstwa Geodezyjno-Kartograficznego z Lublina. Będzie mógł teraz przeprowadzić szczegółowe badanie spółki. Termin na złożenie ostatecznej oferty został wyznaczony przez MSP na 27 sierpnia.

Przedsiębiorstwo będące celem przejęcia osiąga około 6 mln zł rocznych przychodów i działa na progu rentowności (w 2009 r. giełdowa spółka miała 39,8 mln zł obrotów i 10,6 mln zł straty netto). Kwaśniewski na razie nie chce szacować kwoty, jaką zaproponuje za sprzedawane przez resort skarbu 85 proc. udziałów prywatyzowanej firmy. Nie ujawnia też planów rozwoju przedsiębiorstwa. Przyznaje jedynie, że inwestycja w spółkę powinna przynieść wyższy zwrot z kapitału niż trzymanie pieniędzy na bezpiecznych lokatach bankowych.

Kwaśniewski przyznaje, że Sanwil Holding na inwestycje ma około 20 mln zł. Pieniądze pochodzą z emisji akcji z prawem poboru przeprowadzonej jeszcze na początku 2008 r.