Drosed interesuje się podmiotami, których roczne przychody wynoszą 100–200 mln zł, mającymi silną pozycję na rynku mięsa i przetworów

– Trudna sytuacja na rynku drobiarskim w Polsce wywołana przez rekordowe ceny pasz sprawi z pewnością, że firmy będą bardziej skłonne do fuzji – uważa Jacek Lewicki, prezes Drosedu.

W 2010 r. grupa Drosed miała 648 mln zł przychodów. Były one o 5,5 proc. wyższe niż rok wcześniej (przed pożarem zakładu w Toruniu w 2007 r. skonsolidowane obroty Drosedu przekraczały 700 mln zł). Grupa zanotowała 28,8 mln zł zysku netto, wobec 23,9 mln zł rok wcześniej. – W tym roku nasza?produkcja powinna zwiększyć się o 8–10 proc. Natomiast?nasze przychody powinny pójść w górę o 8 proc. – zapowiada Lewicki. W kolejnych?latach Drosed, tylko w oparciu o rozwój organiczny, chce zwiększać przychody o 5–10 proc. W tym roku zakończy inwestycje warte 20 mln zł w zwiększenie mocy produkcyjnych w fabrykach w Siedlcach oraz w Międzyrzecu Podlaskim. Dzięki nowym liniom w tej ostatniej nie będzie musiał zlecać produkcji wędlin na zewnątrz.

W tyle za konkurentami nie chce zostać grupa Indykpol. W tym roku zarząd zamierza wydać na inwestycje 47 mln zł (w 2010 r. przeznaczył na ten cel 19,5 mln zł). – Koncentracja na rozwoju organicznym może przynieść bardzo dobre rezultaty i pozwoli rosnąć Indykpolowi bez akwizycji – uważa Tomasz Manowiec z BM BGŻ.

W 2010 r. skonsolidowane przychody ze sprzedaży Indykpolu wyniosły 854,2 mln zł i były o 9,1 proc. wyższe niż w 2009 r. Zysk netto grupy sięgnął 4,7 mln złotych wobec 12,4 mln zł rok wcześniej.