Transakcję zamierza sfinansować częściowo kredytem bankowym, a częściowo własnymi akcjami. Rozważa emisję kierowaną do obecnych właścicieli tej firmy.
– Projekt jest na wstępnym etapie. Założyliśmy sobie pewien pułap cenowy, który jesteśmy w stanie zaakceptować za tę firmę. Jeśli dojdzie do transakcji, to nie chcielibyśmy ani zbytnio rozwadniać kapitału, ani zanadto się zadłużać, dlatego ewentualna płatność byłaby mieszana – mówi Wojciech Bieńkowski, prezes Arterii.
Do końca roku zarząd spółki zdecyduje, czy do akwizycji dojdzie. Dla Arterii przejęcie tejże firmy oznaczałoby zwiększenie obrotów i wyniku netto (Bieńkowski zapewnia, że firma jest rentowna), dostęp do nowych klientów, a także wzmocnienie pozycji w obszarze, w którym działa. Prezes Arterii, zapytany o dokładny profil tej spółki i jej obroty, ucina.
– Profil działalności tej firmy jest podobny do naszego. Nie mogę jednak podać szczegółów ani rocznych przychodów, bo branżowych firm jest na tyle mało, że można byłoby na tej podstawie domniemywać, o który podmiot chodzi. A nie jesteśmy jedynymi zainteresowanymi jej przejęciem – zastrzega Bieńkowski.
Na razie Arteria szuka oszczędności. Planuje m.in. obniżenie kosztów finansowych o około 400 tys. zł w skali roku. Zamierza też przeprowadzić restrukturyzację grupy. Ma przynieść ponad milion złotych oszczędności rocznie.