Wcześniejsze przejęcia zamykały się w przedziale 5–10 mln zł i w tym przypadku rząd wielkości powinien być w ocenie zarządu Simple podobny. – Jeżeli uda się dopiąć tę akwizycję, nasza oferta będzie bardzo mocna i unikalna na rynku – mówi Przemysław Gnitecki, prezes Simple, producenta zaawansowanych produktów IT, z których korzystają m.in. uczelnie czy szpitale.
W ubiegłym roku Simple miało 57,5 mln zł przychodów. Żeby móc ubiegać się o kontrakty rzędu 100–200 mln zł, konieczne jest znaczące zwiększenie skali działalności, co wiązałoby się z dużą akwizycją oraz emisją akcji na ten cel. – Naturalnie chcielibyśmy pójść w tym kierunku, ale jeszcze nie teraz. Ostateczna decyzja dotycząca emisji będzie należeć jednak do akcjonariuszy, którzy obecnie uważają, że spółka jest niedowartościowana – dodaje Gnitecki.
Przebieg IV kwartału ocenia raczej pozytywnie, ale nie deklaruje, że pod względem obrotów ten rok będzie lepszy od poprzedniego, który był rekordowy. Przychody Simple urosły w 2014 r. o 53 proc. rok do roku, podczas gdy średnia zwyżek w branży wyniosła 21 proc. – Ten rok jest specyficzny. Rynek znajduje się w pewnym zawieszeniu, ponieważ mamy przełom perspektywy unijnej i dodatkowo zmianę władzy w Polsce – tłumaczy Gnitecki.
Zaznacza, że z dużym optymizmem podchodzi do 2016 r. Ambicją zarządu będzie utrzymanie w kolejnych latach dwucyfrowej dynamiki wzrostu przychodów. Prezes Simple liczy m.in. na kontrakty w segmencie medycznym. Zwraca uwagę, że na informatyzację szpitali w kolejnej perspektywie unijnej przeznaczono 900 mln zł, a ponad 250 szpitali nie ma jeszcze wdrożonego systemu IT.
Z ubiegłorocznego zysku spółka na dywidendę przeznaczyła 40 proc. Przyszłoroczna dywidenda powinna być w ocenie zarządu Simple na podobnym poziomie. Patrząc na łączny wynik netto minionych trzech kwartałów, w oczy rzuca się jego spadek rok do roku. Wynika on m.in. z odpisu o wartości 1,45 mln zł. Zarząd spółki twierdzi, że w najbliższej przyszłości nie ma niebezpieczeństwa ponownego wystąpienia zdarzenia o charakterze jednorazowym.
